Whitney Houston wyjechała do Izraela, aby tam szukać inspiracji do nagrania bożonarodzeniowego albumu. Od niedzieli, 25 maja, wokalistka, razem ze swym mężem i córką, mieszka w komunie Czarnych Hebrajczyków.
Czarni Hebrajczycy to grupa około dwóch tysięcy czarnoskórych Amerykanów, którzy kilkadziesiąt lat temu podążyli na Bliski Wschód, pod przewodnictwem kierowcy autobusu z Chicago. Jej członkowie nazywają siebie świętymi i wierzą, że są potomkami jednego z zaginionych plemion izraelskich. W ich religijnej doktrynie mieści się m.in. ścisły wegetarianizm i poligamia. W pierwszym dniu spędzonym wśród Czarnych Hebrajczyków w pustynnym mieście Dimona, Houston głównie odpoczywała, poddawała się masażom i zapoznawała się z członkami komuny. "Bardzo jej się tam podoba. Ona jest uduchowioną kobietą. Chciała tu przyjechać, dotknąć tej ziemi i poznać świętych mieszkających w Dimonie" - powiedziała szwagierka i jednocześnie menedżerka gwiazdy, Patricia Houston. W podróży wokalistce towarzyszy mąż, Bobby Brown i córka, Bobbi Kristina.
Wiadomość pochodzi z serwisu Interia.pl