St. James Hotel jest miejscem, w którym spotyka się różnych ludzi o różnej przeszłości i wrażliwości...

Ten tekst przeczytasz w ok. 11 minut
St. James Hotel jest miejscem, w którym spotyka się różnych ludzi o różnej przeszłości i wrażliwości...
 fot. Mateusz Mniszek

Rozmowa z zespołem St. James Hotel – artystą października NetFan.pl

Zespół powstał w 2009 roku, można więc powiedzieć, że wasza droga na muzyczny szczyt dopiero się rozpoczyna. Chciałbym jednak zapytać Was o początki. Jak doszło do powstania St James Hotel? Skąd pomysł na nazwę zespołu?

Tomek: Pewnego dnia pomyślałem sobie,że czas na coś innego, coś świeżego…Grałem wcześniej w zespole Nienerwowo,Jacek grał w Patagonii i na pewnym wspólnym koncercie kilka lat temu Jacek powiedział „mówię Ci stary,że my kiedyś razem coś zrobimy” (było to na wspólnym koncercie w Leśniczówce) .Ja napisałem do Jacka kilka lat później czy spróbowalibyśmy razem coś pograć,że mam kilka tekstów-Jacek nie dał mi długo czekać,oddzwonił i powiedział,że bardzo chętnie, bo ma kilka pomysłów. Po pierwszym spotkaniu-Jacek na gitarze akustycznej,ja tylko z wokalem mieliśmy 6 szkiców piosenek… tak to się zaczęło

Jacek: Myślę że Tomek powiedział wszystko jeśli chodzi o biografię co do nazwy ; pierwszy raz na tę nazwę trafiłem w tekście piosenki Nicka Cave „Jesus of the moon”. Potem okazało się że ta nazwa powraca w tekstach innych ważnych dla mnie artystów np. Boba Dylana , zaintrygowało mnie samo miejsce jakim jest hotel , pomyślałem że chcę dopisać swoją część historii . Bardzo cieszę się że teraz razem jako zespół piszemy dalszą jego historię.

REKLAMA
Tool News

Wojtek: Pamiętam jak pewnego wieczora, również w Leśniczówce (coś w tym jest) rozmawialiśmy w trójkę o przyszłości St. James Hotel. Od samego początku było jasne, którą drogą podąży zespół i jakimi ścieżkami dotrze do celu. W miarę upływu czasu widać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, chociaż dobrze wiemy jak dużo pracy jeszcze przed nami. Tamtego dnia zostałem również zaproszony, by poprowadzić management grupy.

Mimo tak krótkiego stażu scenicznego, na swoim koncie macie już jednak spore sukcesy. Zwycięstwo w konkursie Łowimy Talenty oraz występ na głównej scenie Maj Music Festival, zwycięstwo w konkursie Generacja 2010 i możliwość występu na OFF Festivalu, czy w końcu występ na festiwalu im. Ryśka Riedla – wyznaczyło chyba Wam nowy kierunek. Z małych klubowych kameralnych scen, nagle stajecie oko w oko z kilkutysięczną publicznością. Jakie to uczucie?

Tomek: Dla mnie uczucie spełnienia. Na takie coś z Jackiem czekaliśmy i w taki „tłum” mierzymy bez obaw… Wszyscy dajemy zawsze z siebie wszystko-czy to na scenie klubowej ,czy na dużych koncertach plenerowych

Jacek: Dla mnie nie jest to jednowymiarowe uczucie, raczej jest to radość, ekscytacja, spełnienie i przede wszystkim pokora. Nigdy nie gramy dla „tłumu” jako jakiejś bezimiennej masy tylko gramy dla każdego, kto w danej chwili nas słucha, jestem pewien, że ten szczególny rodzaj indywidualnego kontaktu dotyczy Tomka jako wokalisty, czyli tej osoby, która nawiązuje dialog z publicznością.Nam to uczucie również się udziela i jest to ostatnia rzecz, którą chcielibyśmy utracić. Wiadomo im więcej ludzi nas słucha tym intensywniej te uczucia odczuwamy.

Który z tych dotychczasowych sukcesów uważacie za ten najważniejszy, który był największym zaskoczeniem, a który utwierdził Was w przekonaniu, że muzyczna droga którą obraliście jest tą właściwą?

Tomek: Dla mnie na pewno była to możliwość wystąpienia z Jackiem na festiwalu Generacja w 2009 roku, kiedy wyszliśmy z Jackiem i zagraliśmy na 2 gitary-to był nasz debiut, a zarazem przekroczyliśmy pewien próg. Poza tym ,że wystąpiliśmy to dodatkowo spotkaliśmy tam Norberta który praktycznie po występie w Mysłowicach dołączył do zespołu. Z Łukaszem znaliśmy się wcześniej-praktycznie po jednej próbie nagraliśmy w studio w trójkę EP

Jacek: Zgadzam się z Tomkiem, że Generacja 2009 była dla nas bardzo ważna , szczególnie ważna że nasze wspólne muzyczne marzenia zaczęły się realizować . Wtedy nie wygraliśmy, ale wróciliśmy rok później mocniejsi i wygraliśmy - to chyba najlepszy dowód na naszą świadomość muzyczną i konsekwentne kroczenie wybraną drogą. Największą niespodzianką dla mnie jest szerokie spektrum muzyczne festiwali na jakich mieliśmy okazje się zaprezentować od Festiwalu Piosenki Studenckiej poprzez Maj Music kończąc na Festwalu im.Ryśka Riedla , ktoś uświadomił mi ostatnio że jesteśmy chyba jednym zespołem na świecie który tego samego roku zaprezentował się na OFF Festiwalu i na XXX Rawie Blues. Każde zwycięstwo lub nagroda na festiwalu to zawsze ogromne zaskoczenie, bo nigdy niczego nie kalkulujemy zawsze robimy swoje.

Wojtek: Informacja, iż zespół wystąpi w półfinale tegorocznego Przystanku Woodstock, a co za tym idzie został wybrany z ponad 700 zgłoszeń była pierwszym zwiastunem dobrych wiadomości. Grupa istniała niespełna rok, koncertowo – w pełnym składzie jeszcze krócej, a tu przychodzi taka wiadomość. To był bardzo ważny występ i co równie ważne decydowali o tym nie przypadkowi ludzie. Mam nadzieję, że nasz koncert został także dobrze odebrany przez zebraną w Mega Clubie publiczność.

Zostaliście zaproszeni do występu na Dużej Scenie podczas jubileuszowej edycji festiwalu Rawa Blues. Jak zareagowaliście na informację, że wystąpicie na tej samej scenie co gwiazdy poprzednich edycji Rawy?

Jacek: Jeśli mam być szczery to na początku w to nie wierzyliśmy, musiało upłynąć trochę czasu zanim w to uwierzyliśmy. To dla nas ogromne wyróżnienie, bo każdy z nas ma wiele cudownych wspomnień związanych z Rawą ja sam miałem okazję zobaczyć na niej na przestrzeni lat wielu artystów, którzy mnie inspirują i stanowią mój muzyczny kręgosłup.

Wojtek: Była to kolejna informacja z tych bardzo dobrych, a sam fakt uczestnictwa w tym festiwalu, to niewątpliwie duże wyróżnienie. Możliwość występu w takich miejscach jest dla nas dowodem, że muzyka St James Hotel jest ważna również dla innych, a to bardzo dobry znak.

Debiut sceniczny macie za sobą – dodam, że debiut zakończony sporym sukcesem. Przed Wami debiut fonograficzny. Płyta niedługo trafi do sklepów. Jak wyglądała praca w studio nad materiałem?

Tomek: Większość materiału nagraliśmy w studio Radioaktywni w Częstochowie. Było trochę problemów technicznych , ale jak już zaskoczyło wszystko to poszło jak z płatkaJ. Mieliśmy też małe problemy z miksem i masteringiem ,ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Po nieudanych podejściach w innych miejscach postanowiliśmy więc nagrać wokale i zrobić miks i mastering w studio ,w którym nagrywaliśmy wcześniej-czyli w MAQ Records. Realizator Marcin Chlebowski pozytywnie nas zaskoczył swoim świeżym „spojrzeniem” na nasz materiał.

Co znajdziemy na albumie „St.James Hotel”. Jakie są Wasze nadzieje oraz oczekiwania związane z tym albumem?

Jacek: Na płycie znajdzie się 11 utworów, których wybór z naszego całego repertuaru nie był ani łatwy ani przypadkowy, większość utworów była prezentowana na koncertach, ale znajdą się na niej pewne ciekawostki, które na razie niech pozostaną tajemnicą. Bardzo zależało nam na jak najszczerszym muzycznym odzwierciedleniu zespołu, a nie dzisiejszej technologii produkcji, która często zabija w muzyce to co najważniejsze czyli jej ducha , energię i indywidualność. Wiadomo chcielibyśmy trafić z płytą do wszystkich, ale mamy świadomość tego, że jest to nasza artystyczna wypowiedź, która idzie zdecydowanie pod prąd obecnym muzycznym nurtom nastawianym tylko i wyłącznie na sprzedaż muzyki jako towaru. Mamy nadzieję, że autentyzm w warstwie muzycznej i tekstowej to coś, co do ludzi trafi i będą mieli wiele radości może nawet refleksji w obcowaniu z naszą muzyką.

Jesteście kapelą ze Śląska. Do tej pory, zespoły z naszego regionu miały trochę „pod górkę” jeżeli chodzi o karierę ogólnopolską. Jak myślicie, czy Wasza muzyka ma szansę przełamać regionalne stereotypy?

Tomek: Myślę, że na tym etapie nic się nie zmieniło, ale to świadczy o jednym, że Śląsk nie stara się komercjalizować i to wychodzi na PLUS!!. Myślę,że „scena ogólnopolska” nie ma specjalnie się, czym zaskoczyć-chyba, że tym co widać w „telewizji” czy „komercyjnych” stacjach radiowych.

Jacek: Jesteśmy bardzo dumni z tego, że jesteśmy zespołem ze Śląska, co również słychać w naszej muzyce, dla przełamania tych stereotypów nie wyrzekniemy się naszych korzeni. Występując poza Śląskiem ludzie byli zawsze na naszą muzykę bardzo otwarci i nie postrzegali nas poprzez te stereotypy, bo my po prostu nie jesteśmy stereotypowi.

Z perspektywy tych kilkunastu miesięcy Waszej działalności, chciałbym Was zapytać, jak oceniacie nasze śląskie podwórko związane z muzyką. Chodzi mi głównie o lokalne media, czy możecie liczyć na ich wsparcie, miejsca koncertowe oraz sprawy związane z organizacją koncertów.

Wojtek: Nigdy nie jest tak, by nie można było czegoś zmienić na lepsze, ale z zasady nie narzekamy i robimy swoje. Mamy świadomość gdzie obecnie jesteśmy i wiemy, że wszystko przyjdzie z czasem. Nie zostawiamy tego oczywiście przypadkowi, o czym świadczą dotychczas zagrane koncerty – zawsze z myślą o przybyłej w dane miejsce publice. Jeśli chodzi natomiast o wsparcie lokalnych mediów, to jest kilka osób, na których dobre słowo zawsze można liczyć. To ludzie, którzy znają zespół niemal od samego początku i są z nami podczas wielu koncertów. Podobnie jak ich obecność, także bardzo ważne jest ich zdanie.

Tomek: Jeżeli chodzi o Śląsk to wydaje mi się, że był to region zawsze mało doceniany!! Przecież właśnie ze Śląska wywodzi się kilka kultowych kapel takich jak Dżem, Myslowitz czy SBB –ten ostatni jest bardziej znany w Stanach, Japonii aniżeli w rodzinnym kraju!!!Śląsk obfitujący w ciężki przemysł,kopalnie ma również do zaoferowania ciekawy rynek sztuki nie tylko w postaci muzyków, ale też innej twórczości takiej jak np. teatr. Najważniejsze jest to, że Śląsk w swej sztuce pozostaje bardzo naturalny i wyjątkowy. Jestem pewien,że niebawem zacznie to dostrzegać coraz więcej ludzi spoza tego regionu, no bo ile można tolerować parcie na szkło plastikowych gwiazd tworzących plastikowa sztukę!

Zapewne obserwujecie nasz rodzimy rynek muzyczny, na którym dominuje głównie muzyka komercyjna, która króluje mediach, które jak wiadomo nakręcają całą tą muzyczną maszynkę. Jak myślicie, czy Wasza twórczość ma szansę „zamieszać” na rodzimej scenie?

Tomek: Myślę, że to główny problem niszowej kapeli jaką nadal jesteśmy.Stawiamy na oryginalność i myślę,że prędzej czy później zyskamy sobie grono wiernej i słuchającej publiki jak i zainteresowanie mediów. Wiemy, czego chcemy i w jakim kierunku mam się poruszać

Jacek: Jak najbardziej możemy zamieszać, bo taką samą szansę ma każdy, kto prezentuje swoją twórczość. Mamy świadomość jak wiele zależy od nas, ale jak wiele zależy od słuchaczy i splotu innych czynników, które składają się na ostateczny sukces.

Czy muzyka to obecnie Wasze jedyne zajęcie na co dzień, czy czas pochłaniają Wam także inne niekoniecznie artystyczne zajęcia? Pytam oto dlatego, że wiele zespołów które debiutują, swoją pracę artystyczną godzą z innymi zajęciami, zanim muzyka stanie się ich jedynym źródłem dochodu. Jak to wygląda w Waszym przypadku?

Tomek;Na pewno każdy z nas chciałby utrzymywać się z grania, lecz w wielu przypadkach jest tak, że dopłacamy do tego „wszystko dostaniesz za marne pieniądze, by zaspokoić ukryte,chore żądze”*.Ja pracuje, bo niestety instrumenty kosztuja (śmiech przyp.red)

Jacek: Ja również godzę granie z pracą, bo daje mi ona finansową niezależność. Mówiąc krótko wszystko co tworzę nie ma u podstaw chęci zrobienia z muzyki towaru co dalej za tym idzie maszynki do pieniędzy.

Jesteście Artystą Października NetFan.pl pozwólcie więc, że zadam Wam sztandarowe pytanie, które często puentuje rozmowy. Czym jest dla Was muzyka?

Tomek: Dla mnie jak już kiedyś powiedziałem muzyka jest sposobem na wyrażenie tego co myśle,tego co widzę tego co czuje. Muzyka jest zaworem bezpieczeństwa, który wyrównuje ciśnienie, kiedy już ciało i umysł powoli rozsadzają sprawy dnia codziennego! St.james Hotel jest miejscem, w którym spotyka się różnych ludzi o różnej przeszłości i wrażliwości-”Nikt nie pyta, kim jesteś,kim byłeś” *. Jest to nasz azyl, w którym przez dłuższą chwilę możemy być naprawdę sobą.


Jacek: Powiedzieć, że powietrzem to brzmi jak frazes, ale lepiej brzmi pytanie czy potrafimy żyć bez powietrza? Ja nie. Dzięki muzyce mogę wypowiedzieć się w najpełniejszy sposób, jest ona dla mnie jak paleta farb dla malarza, mogę tworzyć dzięki niej obraz mojego życia. To najbardziej intymny sposób rozmowy z samym sobą, przyjaciółmi z zespołu i wszystkimi ludźmi

Na koniec: Czego Wam życzyć?

Tomek: Kolejnego wywiadu z Tobą, ale juz tym razem po naszym koncercie w Medison Square Garden (śmiech przyp.red)

Jacek: Tomek czyta w moich myślach.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 01.10.2010   fot. Mateusz Mniszek

Pablopavo, Duże pe oraz DJ Kwazar w jury konkursu na remiks słowno-muzyczny!

Tarja Turunen na żywo! Dziś w Warszawie, jutro w Krakowie!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć