FOTORELACJA

Metalmania 2006 -

4 marca już od rana na ulicach Katowic, można było spotkać ubranych charakterystycznie na czarno ludzi o długich włosach, którzy tłumnie zmierzali w stronę "Spodka", gdzie miał się obyć XX, jubileuszowy festiwal muzyki heavy-metalowej "Metalmania 2006". Festiwal od lat przyciąga do Katowic, fanów ciężkiego brzmienia, zarówno z kraju jak i z zagranicy. Na tegorocznym festiwalu, na dwóch scenach wystąpiło 25 zespołów. Tak duża liczba wykonawców, pozwalała jedynie na 40-45 minutowe występy. Kilka minut po godzinie 10:00, "Spodek" zagrzmiał mocnymi dźwiękami Vesani, Calibanu i Heronymus Bosch na dużej scenie oraz Archeonu, The No-Mads i Shadows Land na małej. Ostro, lecz bez wyrazu zagrały grupy Soilwork oraz Totem. Punkt kulminacyjny nastąpił, kiedy to na scenie pojawiła się grupa Hunter, która swoim występem zapadła głęboko w pamięci, dostarczając niezapomnianych emocji. Wprawdzie podczas występu Hunter'a przez moment z głośników wydobywał się rozsadzający bębenki w uszach pisk, ale nie była to pierwsza i ostatnia wpadka ekipy nagłaśniającej. Całkiem nieźle zaprezentowała się norweska formacja 1349, która swój program zaprezentowała niezwykle dynamicznie. Oprócz świetnej gry, muzycy charakteryzowali się oryginalnym, demonicznym wyglądem: pomalowane twarze oraz kolczaste naramienniki. Z przerażeniem stwierdziłem, że tak mocne brzmienie, może nawet kogoś uśpić, gdyż na widowni zauważyłem kilka śpiących osób. W czasie kiedy muzycy zmuszali sprzęt nagłaśniający do maksymalnego wysiłku, w holu "Spodka" robiło się tłoczno. Po przejściu na małą scenę spotykam grupę Suidakre, która prezentuje się zupełnie przyzwoicie. Spotkane osoby, opowiadają mi, że przegapiłem świetną szwedzką kapelę Centinex. Cóż, nie tylko ja narzekam na konieczność biegania miedzy scenami. Zapytani o to Michał i Daria, zwracają uwagę, że to główny mankament organizacyjny, natomiast Ola, Małgosia i Ania skarżą się, na zaplanowaną przez organizatorów dość późną godzinę zakończenia imprezy oraz przeciętny dobór wykonawców. Z niecierpliwością wyczekiwali jednak występów gwiazd tegorocznej Metalmanii: zespołów Anathema oraz Therion. Nie wszystkim przypadły do gustu, proponowane ceny w sklepikach w holu jak również brak możliwości kupna piwa. Podczas "Metalmanii", hol stanowi miejsce, wypoczynku dla nadwyrężonego organu słuchowego, licznych rozmów oraz możliwości wypicia kawy i zdobycia autografów. Można w nim usłyszeć wiele mieszających się języków: angielski, węgierski, rosyjski oraz inne. Gdzieś w szatni, usłyszałem oryginalne, stwierdzenie: "kurwa, I lost my number...". Po powrocie, na "Dużą scenę" trafiłem na występ grupy Acid Drinkers. "Nie było nas tu parę lat, a wasze mordy wcale się nie zmieniły" mówi ze śmiechem wokalista, po czym grupa daje niezłego czadu. Żywiołowa reakcja publiczności wskazuje na to, że muzyka "Drinkersów" przypadła im do gustu. Później przyszedł czas na występy grup: Evergrey i U.D.O., które jednak nie powalają na kolana. Być może to kwestia chwilowej utraty energii, ostatnią kawę wypiłem jakieś 4 godziny wcześniej. Charyzmatyczny wokalista Udo Dirkschneider nie robi na mnie wrażenia, przynajmniej takiego, jak perkusista formacji Nevermore. Niezwykle spodobał mi się kawałek "Hearth Collector". Z każdą godziną, do "Spodka" przybywało coraz więcej fanów metalu. Na scenie pojawiają się coraz to lepsze zespoły, w związku z czym, powoli maleje ruch w holu. Wyczuwa się atmosferę wyczekiwania na popisy zespołów: Anathema oraz Therion. Wcześniej jednak, na scenie pojawia się portugalska grupa Moonspell, grająca niezwykle mrocznie, tworząc przy tym wspaniały klimat. W końcu nadszedł czas na występy największych gwiazd tegorocznej "Metalmanii". Na scenie pojawiła się Anathema, przywitana gorąco przez publiczność. Chłopcy z Liverpoolu zaprezentowali naprawdę niezwykle oryginalny repertuar dźwięków. Mając do dyspozycji trzy instrumenty smyczkowe zagrali bardzo ciekawie choć chyba jednak zbyt lekko. Doskonale uzupełniające się instrumenty dawały niezapomniane przeżycie, lecz tempo imprezy znacznie osłabło. Anatheme śmiało można nazwać najbardziej oryginalnie grająca grupą Metalmanii 2006, jednak jak dla mnie zabrakło w ich występie "poweru". Po występie Anglików, rozpoczęły się ponad pół godzinne przygotowania do występu Theriona. Gdy pojawili się na scenie, mocne uderzenie znów popłynęło z głośników. To było to, na co czekał "Spodek" podczas "Metalmanii 2006". Sekcja wokalna złożona z 3 kobiet i dwóch mężczyzn, szeroka gama instrumentów, ale przy tym wszystkim mocne brzmienie gitar i perkusji. Wszechstronny Therion był faktycznie najmocniejszym punktem tegorocznej Metalmanii.

Jubileuszowa "Metalmania", na pewno nie zawiodła pod względem organizacyjnym jak i artystycznym. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne edycje tego wyjątkowego festiwalu, nie będą odbiegały poziomem od poprzednich i przyniosą nowe, niezapomniane muzyczne wrażenia. Ja zaś mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze nie raz będzie mi dane, uczestniczyć w tym metalowym muzycznym święcie.

Relację przeprowadził Piotr Strzępka

Trwa ładowanie zdjęć