W rodzinnej Francji Camille jest gwiazdą, której płyty regularnie trafiają na czołówki zestawień bestsellerów. Jej wdzięk, muzykalność i głos – naturalny, łagodny, niezbyt wielki – inspirują kompozytorów odpowiedzialnych za ścieżki dźwiękowe światowych produkcji filmowych. Np. samego Hansa Zimmera, który dwa lata temu poprosił ją o zaśpiewanie kilku piosenek w animowanym filmie „Mały książę” wg książki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Rodowita paryżanka, świetnie wykształcona (studiowała literaturę i politologię), głęboko zakorzeniona we francuskiej kulturze muzycznej. Jej najnowszy, ubiegłoroczny album „OUÏ”, zarejestrowany w XIV-wiecznym klasztorze w Awinionie, to olśniewająca mozaika folkowych piosenek, hymnów, ballad, kołysanek i popisów a capella. Krótko przed nagraniem albumu Camille urodziła swoje drugie dziecko. „Macierzyństwo sprawiło, że zapragnęłam opowiedzieć o wiośnie życia” – opowiada artystka. I wspomina swojego zmarłego niedawno ojca: „To on rozkochał mnie w muzyce. I to dla niego śpiewam, najpiękniej, jak potrafię, mając nadzieję, że usłyszy te piosenki, gdziekolwiek teraz jest”.