FOTORELACJA

Högni w Rialcie - fotorelacja

7 grudnia w katowickim kinoteatrze Rialto wystąpił Högni – jeden z głosów legendarnej islandzkiej grupy GusGus. Artysta wystąpił z trio, a na scenie towarzyszył mu także inny ex–członek GusGus – President Bongo.

Gdy w 2008 roku młody i przystojny kompozytor Högni Egilsson zdobył podwójne Icelandic Music Awards (islandzki odpowiednik Grammy) jako „najlepszy debiutant” i „najlepszy twórca piosenek”, jasne było, że na północnej wyspie narodziła się kolejna – po Sigur Rós, GusGus czy Björk – wielka gwiazda. Rok później wraz ze swoją grupą Hjaltalin, Egilsson został zaproszony na festiwal Open’er w Gdyni. W 2010 roku kolejny krążek jego zespołu zatytułowany Terminal wybrany został na Islandii Albumem Roku 2010, zostawiając w tyle m.in. płyty Jónsi-ego z Sigur Rós i Múm. W tym samym roku Högni dołączył też do składu znakomitych GusGus, nagrywając z nimi bestsellerowe krążki Arabian Horse i Mexico.

Wraz z zespołami GusGus i Hjaltalin kilkukrotnie występował w Polsce, wyprzedając koncerty dla ponad tysięcznej publiki w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu. Blondowłosy wokalista podbił serca przede wszystkim płci pięknej, doskonale uzupełniając się na scenie z weteranami – Danielem Augustem i Biggie’m. Högni napisał też kolejne świetne piosenki na ostatni dotychczas album GusGus Mexico. Został także gwiazdą znakomitego teledysku do piosenki Obnoxiously Sexual.

W Islandii jest prawdziwą gwiazdą – nie tylko muzyczną. Ceniony jest za kompozytorski talent, artystyczną wrażliwość, ale też sportowe pasje (występuje w lokalnym teamie koszykarskim). Tworzy także muzykę do sztuk teatralnych i filmów oraz współpracuje z elektroniczną grupą Gluteus Maximus. Z różnymi swoimi projektami odwiedził największe europejskie festiwale: poza Open’erem także sławne Roskilde czy Sziget. W Polsce grał także na poznańskim teatralnym Festiwalu Malta. Najnowszy solowy album Högniego Two Trains ukaże się jesienią tego roku nakładem prestiżowej wytwórni Erased Tapes, dla której nagrywają też m.in. Kiasmos, Olafur Arnalds czy Nils Frahm. Podczas sesji nagraniowych Islandczyk zaangażował 40 osobowy chór męski i orkiestrę smyczkową, które uzupełniają brzmienia elektroniczne, pianino i znakomity głos samego artysty. To album pokazujący bardziej melancholijne oblicze zdolnego kompozytora i muzyka, choć nie brakuje też na nim żywszych melodii i rytmów.

Trwa ładowanie zdjęć