FOTORELACJA

Wojtek Mazolewski - Chaos Pełen Idei w Krakowie - fotorelacja

Nowohuckie Centrum Kultury wraz z Galerią Centrum przy okazji drugiej edycji kongresu Open Eyes Economy Summit zaprosiły publiczność do obcowania ze sztuką podczas cyklu wydarzeń nazwanego "Open Eyes Festival 2017". Impreza ma na celu połączenie muzyki ze sztukami plastycznymi, co jest o tyle smaczne, że w NCK znajduje się stała ekspozycja dzieł Zdzisława Beksińskiego. Jednym z wydarzeń tej edycji festiwalu było widowisko baletowe inspirowane twórczością genialnego twórcy. Innym ciekawym punktem o charakterze muzycznym tego nowohuckiego cyklu był koncert Wojtka Mazolewskiego zatytułowany "Chaos pełen idei" - podobnie jak płyta wydana przez tego aktywnie działającego basistę.

I podobnie jak na płycie, Wojtek do udziału w koncercie zaprosił wielu gości. Imponujący zestaw zacnych artystów sprawił, że publiczność gościnnej i wygodnej głównej sali koncertowej NCK wypełniła się niemal do ostatniego miejsca. Zresztą, na brak ciekawych wydarzeń w "Enceku" narzekać nie można - kilka dni wcześniej w ramach "Open Eyes Festival" zaśpiewała tu Dorota Miśkiewicz przy akompaniamencie Włodzimierza Nahornego, a tuż po Wszystkich Świętych miał tu miejsce finał Krakowskich Zaduszek Jazzowych, podczas którego zagrało Laboratorium oraz Adam Bałdych z Helge Lienem.

Wracajmy jednak do Mazolewskiego. Artysta pojawił się na scenie w towarzystwie swojego kwintetu, który tworzą pianistka Joanna Duda, w bębny uderzał elegancki jak zwykle Jakub Janicki, a instrumenty dęte obsługiwali trębacz Oskar Tӧrӧk oraz saksofonista Piotr Checki. Zespół wykonał małe preludium, po czym na scenie pojawił się Mazolewski, jak zwykle gustownie i oryginalnie przyodziany, ujął w dłonie elektryczny kontrabas i zespół przed zaproszeniem pierwszego gościa wykonał dwie kompozycje: "Las" i "Organizmy piękne", po czym na scenie pojawiła się Misia Furtak. W jej wykonaniu usłyszeliśmy trzy kompozycje - między innymi "Theme de Yoyo" z repertuaru Art Ensemble Of Chicago. Gitarowe wsparcie Misi zapewnił kolejny z zaproszonych gości, filar i załozyciel VOO VOO, Wojciech Waglewski. Zanim Wagiel podszedł do mikrofonu, by przejąć stery imprezy, na scenie pojawił się jeszcze jeden nestor polskiego rocka i najbardziej polski Walijczyk, jakiego można sobie wyobrazić - John Porter. Wyposażony w akustyczną gitarę, uśmiechnięty i dynamiczny zaśpiewał między innymi "Black M" i "Polish Girl" z płyty "Chaos pełen idei". Słuchacze wychowani muzycznie "w tamtych latach" nie mogli się jednak nie wzruszyć słuchając, gdy ten śpiewak wrócił do legendarnej płyty "Helicopters" autorskiej formacji John Porter Band.

Po Johnie pierwsze skrzypce, czy raczej "pierwszą gitarę" przejął Waglewski wykonując z szaloną improwizacją pośrodku kompozycji utwór "Gdybym/Get Free". Następnie mikrofon zdominował Piotr Zioła, który wykonał "mazolewską" kompilację jego kompozycji "Punkt Gdańsk" z ladypankowym "vademecum Skauta. Mam wrażenie, że Panasewicz "byłby na tak" po wysłuchaniu tej interpretacji. Ostatnim gościem zaproszonym na nowohucki koncert był obecny również na płycie raper Vienio, który znów "dołożył do pieca" wyskandowaniem "Hore". I na bis odpowiednio zadedykowana przez Portera "Barcelona", wykonana przez wszystkich muzyków obecnych tego wieczoru na scenie.

Bardzo ciekawe wydarzenie. Świetna energia, dobry nastrój, jak zwykle fajne zapowiedzi mistrza ceremonii. Mazolewski może zaimponować pomysłem na siebie, na projekty które współtworzy, i gości, których do współpracy zaprasza. Jego aktywność koncertowa i fonograficzna są bardzo duże, a ze swoimi zespołami gra na całym świecie. Jazzowi puryści oczywiście uważają, że Mazolewski jest "nie do końca ich", i trzeba się z nimi zgodzić. Bo to nie jazz. Wojtek umiejętnie miesza to, co w muzyce lubi, ale jeśli trzeba by to jakoś szufladkować, to lepiej byłoby pisać o fajnym popie, dobrej muzyce rozrywkowej, której dodatkowo zaproszeni goście nadają charakteru w wielu odcieniach. Wojtek tego szufladkowania nie ułatwia, sięgając po pieśni z repertuaru Kylie Minogue czy Rage Against The Machine... No i fajnie. Bo wychodzi z tego bardzo fajny koktajl, smacznie i przede wszystkim bardzo energetycznie przekazywany rosnącej publice WMQ i Pink Freud. Chciałoby się, żeby radiowy mainstream w komercyjnych rozgłośniach brzmiał właśnie tak...

Dobrze, że Mazolewski znajduje czas na częste wizyty w Krakowie i gra zarówno w małych klubach jak i w dużych salach. Sala koncertowa NCK udowadnia, że na różne artefakty z "poprzedniej epoki" można narzekać, ale domy kultury to w tamtych czasach fajne stawiali. Choć to audytorium ma w najbliższym czasie przejść "facelifting" i odnawiający remont, to i teraz nie ma się tam czego czepić - muzyka brzmi dobrze, a widownia zapewnia komfortowe warunki dla słuchaczy, zarówno jeśli chodzi o przestrzeń między rzędami, jak i kąt nachylenia umożliwiający wygodną obserwację tego, co na scenie się dzieje. Promotorom koncertów, którzy szukają wygodnego miejsca w Krakowie na przygotowanie dobrego koncertu zdecydowanie można polecić Nowohuckie Centrum Kultury.

Zachęcamy do zapoznania się z obszerną galerią z tego udanego, dobrze zorganizowanego wydarzenia.

Tekst: Sobiesław Pawlikowski Foto : Ada i Sobiesław Pawlikowscy

Trwa ładowanie zdjęć