FOTORELACJA

Pat Metheny zagrał w Krakowie - fotorelacja

Pat Metheny wraz ze swoim kwartetem wystąpił w krakowskim Centrum Kongresowym ICE 26 czerwca 2016. Jeden z najważniejszych muzyków w historii jazzowej gitary powrócił do Krakowa po 31 latach, aby wystąpić w ramach Letniego Festiwalu Jazzowego Piwnicy Pod Baranami, którego głównym „sprawcą” jest agencja Cracjazz pod dyrekcją Witolda Wnuka. Od pewnego czasu wykorzystując zaistnienie w Krakowie centrum kongresowego wyposażonego w świetnie brzmiące sale koncertowe, doszło do kooperacji organizatora festiwali jazzowych z instytucją zarządzającą ICE, czego efektem są wizyty najwybitniejszych postaci światowego jazzu pod Wawelem wspólnie organizowane przez te firmy.

Wśród publiczności niewątpliwie nie brakowało widzów, którzy pamiętali poprzedni koncert Pata sprzed trzech dekad, który miał miejsce w hali Wisły, a szczęśliwcy wtedy po koncercie mieli możliwość posłuchać jam session w kultowych onegdaj Jaszczurach – klubie studenckim przy krakowskim Rynku Głównym.

Metheny przyjechał do Krakowa ze swym nowym kwartetem, z którym odbywa tournee zatytułowane „ An Evening With Pat Metheny”. Koncert rozpoczął się od intro wykonanego przez Pata samotnie na słynnej gitarze Pikasso, brzmiącej jak gitara, bas i harfa jednocześnie, po kilku minutach „sam na sam” z Patem na scenie pojawili się jego współpracownicy. Najniższe pasmo w zespole mistrza świetnie zapewniała egzotyczna basistka Linda Oh, którą Metheny „wypatrzył” w jednym z nowojorskich klubów. Feeling i oszczędność w partiach sekcyjnych i odpowiednia dawka wirtuozerii w momentach solowych (zwłaszcza w duecie z Patem) udowodniły słuszność decyzji Mistrza o zatrudnieniu tej instrumentalistki. Mi osobiście najbardziej podobały się partie, które Linda realizowała na kontrabasie, ciut mniej brzmienie jej basówki – ale to indywidualne odczucie – dziewczyna jest po prostu świetna. Wraz z nią podwaliny sekcji rytmicznej tworzy bębniarz, o którym powiedzieć „legendarny” można z pełną odpowiedzialnością i nie będzie to przesada – olśniewająco na perkusji grał Antonio Sanchez. To nie pierwsza współpraca gigantów gitary i perkusji, Antonio dał się poznać również jako autor świetnej muzyki filmowej do głos niego „Birdmana”. Za fortepianem zaś zasiadł Brytyjczyk Gwilym Simcock i to, co momentami tworzył na klawiaturze zapierało dech w piersiach. Wiadomo, że „kierownikiem” na scenie był niewątpliwie Metheny, ale z każdym z muzyków mistrz ceremonii zagrał duet – kiedy trzeba było akompaniować Simcock świetnie i skromnie wywiązywał się ze swej roli, ale kiedy mógł pięknie wybijał się na pierwszy plan. Metheny powiedział o nim, że to po prostu najlepszy pianista, jakiego słyszał w ostatnim czasie – i tu nie sposób nie zgodzić się z opinią fachowca i pogratulować mu świetnego doboru akompaniatorów.

Koncert wraz z bisami trwał niemal trzy godziny, co świadczy nie tylko o klasie muzyków, ale pewnie również i o tym, że dobrze czuli się nad Wisłą i mieli tego wieczoru dobre humory. Publiczność tłumnie wypełniająca salę koncertową krakowskiego ICE usłyszała między innymi „Tell Her You Saw Me” , „Minuano”, owacyjnie przyjęte „Are You Going With Me?”, „Phase Dance”, „Farmer’s Trust”… Świetne brzmienie, radość i świetna energia muzyków płynąca ze sceny, żywiołowo reagująca publiczność… Pozostaje nadzieja, że na kolejną wizytę Pata w Krakowie nie przyjdzie nam czekać następne trzydzieści lat.


Zapraszamy do zapoznania się z krótką fotorelacją z koncertu.

Trwa ładowanie zdjęć