FOTORELACJA

Mariza zdobyła Kraków - fotorelacja

W słoneczną wiosenną niedzielę 17 kwietnia 2016 r. do Krakowa zawitała najjaśniejsza obecnie gwiazda portugalskiego fado - przecudna Mariza. Koncert "sold out" - czyli wyprzedany do ostatniego miejsca, miał miejsce w krakowskim Centrum Kongresowym ICE. Jak się okazuje artystka tej klasy, co Mariza nie potrzebuje nachalnej reklamy, żeby wystąpić przed pełną salą szczęśliwych fanów. Pomimo tego, że ciężko było w Krakowie dopatrzyć się zewnętrznej reklamy koncertu, główna sala Centrum Kongresowego szczelnie wypełniła się wielbicielami Dobrej Muzyki. Zapowiadający koncert organizator, Dariusz Startek, powiedział, że dzięki lokalizacji związanej z usługą internetowego zakupu biletów wie, że tego wieczoru do Krakowa zawitali fani Marizy z całego kraju.

A sam koncert... Ciężko pisać o nim w sposób zdystansowany, gdy jest się miłośnikiem world music, fado i fanem Marizy. Artystka rozpoczęła koncert w czarnej sukni przy intymnym świetle z trójką muzyków w tle, jeszcze bez perkusisty. Uważni słuchacze trójkowych audycji Marcina Kydryńskiego niewątpliwie od razu zwrócili uwagę na basistę - z akustycznym basem na scenie pojawił się dobrze znany i z audycji pana Marcina, jak i wspólnych koncertów z Anną Marią Jopek cudny muzyk i znakomity pieśniarz w jednej osobie, Yami Aloelela. Po kilku pierwszych bardziej stonowanych kompozycjach Mariza zniknęła na chwilę za kulisami, żeby zmienić kreację i przyodziać się w przyciągającą wzrok czerwoną suknię, a za zestawem perkusyjnym pojawił się czwarty muzyk zespołu.

12 lat światowej kariery Marizy to prosta droga na szczyt. Z nikomu nieznanej pieśniarki fado stała się wykonawczynią zapełniającą bez problemu najbardziej prestiżowe audytoria na świecie. Mówi się o niej, że jest "narodowym skarbem Portugalii", następczynią legendarnej Amalii Rodriguez. Jej pieśni, zakotwiczone bezapelacyjnie w tradycji muzyki portugalskiej, ale odnaleźć w niej można elementy afrykańskie (Mariza urodziła się w Mozambiku), zaryzykować by można, że słychać tam echa bluesa (mawia się o fado, że to portugalski blues), ba, co nowsze utwory wykonywane przez artystkę flirtują z popem, ale popem najwyższej próby. Pomimo tego, że Mariza to diva zapełniająca najważniejsze sale koncertowe świata i występująca wspólnie z wybitnymi muzykami (choćby Stingiem), a wykonuje tradycyjną narodową muzykę portugalską, ciężko byłoby odnaleźć podczas krakowskiego występu jakiekolwiek nuty egzaltacji, fałszu, jakiejś niepotrzebnej górnolotności. Mariza cudnie nawiązywała kontakt z publiką, pięknie i dowcipnie snując opowieści między pieśniami. Skutecznie zmotywowała publiczność do wspólnego śpiewania i to o dziwo, po portugalsku ! Jak wiadomo w Polsce z gromadnym śpiewaniem różnie bywa, być może Marizie było o tyle łatwiej, że na jej koncertach bywa świadoma i wyedukowana muzycznie publiczność. Energia, cudne brzmienie, niesamowity klimat, absolutne mistrzostwo towarzyszących muzyków - te składowe sprawiają, że śmiało mogę nazwać ten wieczór jednym z najpiękniejszych koncertów mojego życia. Podczas bisów artystka jeszcze bardziej zlikwidowała ewentualny dystans między publicznością a sceną... Wchodząc między ludzi i serdecznie witając się z nimi nie przerywając śpiewania. Kiedy przeszła o metr ode mnie i miałem szczęście usłyszeć, jak Ona śpiewa nie za pośrednictwem systemu nagłaśniającego, ale "prosto z gardła"... Co tu dużo gadać, przeszły mnie ciarki. Cudowne uczucie.

Znakomita muzyka w wykonaniu rewelacyjnych artystów, świetna organizacja imprezy, znakomita, świetnie wyposażona sala. Muzycy występujący "na 120 %". Wśród publiczności przedstawiciele służb dyplomatycznych Portugalii - myślę, że cała kilkusetosobowa, szczęśliwa publiczność na te magiczne dwie godziny stała się Portugalczykami... Zresztą Mariza podkreślała, że cieszy się, że może w Polsce pokazać muzyczną tradycję swojego kraju, i że to spotyka się z żywiołową i pozytywną reakcją naszych melomanów. Z Krakowa Mariza wraz z przyjaciółmi chyba pojechała do Słowenii, aby swoim śpiewaniem uszczęśliwić mieszkańców Lublany, ale szef agencji Koncerty, Dariusz Startek zapowiedział powrót artystki nad Wisłę. Czuwajcie, szanowni czytelnicy, i nie straćcie okazji na żywe spotkanie z muzyką, jaką uprawia Mariza z przyjaciółmi. Artystów tej klasy nie ma na świecie zbyt wiele, pozostaje nadzieja, że ci cudowni i sympatyczni muzycy powrócą pod Wawel tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Tym czasem pozostają płyty, trójkowa Sjesta oraz wspomnienie koncertu zatrzymane w kilkunastu fotograficznych ujęciach, do których obejrzenia zapraszamy poniżej.

tx. S. Pawlikowski
foto. Ada i Sobiesław Pawlikowscy.

Trwa ładowanie zdjęć