RECENZJA

Fatal Casualties - Psalm

psalm

Fatal Casualties to zespół z niemałym stażem. Założony w Sztokholmie w 1986 roku przez dwóch kolegów – Ivana Hirvonena i Stefana Ljungdahla, działał do 1991 roku. 19 lat później – w 2010 roku koledzy z dzieciństwa postanowili wznowić dawną muzyczną działalność i niedługo na sklepowych półkach pojawi się najnowsze wydawnictwo Szwedów zatytułowane „Psalm”.

Nie jest to pierwszy krążek w dorobku duetu. Debiutancka EP-ka zespołu - „Paria” - ukazała się 1 sierpnia 2012 roku. Album zawierający 6 utworów, sami muzycy określali jako „dość mroczny i eksperymentalny”.
„Psalm” jest kontynuacją niekonwencjonalnego kierunku, jaki Stefan i Ivan obrali w swojej twórczości. Ich kompozycje to duża dawka elektronicznego pazura, dopełniona akcentami takich stylów jak darkcore, industrial, synth, minimal, wave, a nawet można znaleźć tu elementy rocka czy metalu.

Najnowszy longplay grupy kształtują surowe tony czystej elektroniki, w którą w nieszablonowy sposób zostały wplecione (niekiedy mrożące krew w żyłach) aranżacje wokalu.
Przenikliwy beat uzupełniony jest swoistą nieposkromioną energią, a alarmujące partie perkusyjne umacniają ten mroczny i jednocześnie refleksyjny zestaw.
Ivan obłędnie transformuje głosem, który dodatkowo nadaje utworom piekielnie intrygującego charakteru.

Dźwięki, jakie Fatal Casualties zaserwowali na tym niezwykłym albumie potrafią jednakowo wzruszyć i zaniepokoić.

Mimo że „Psalm” nie jest przykładem albumu lekkiego i łatwego w odsłuchu, to całość stwarza nieprawdopodobny klimat.

7/10

1.Misantropisk Filth
2.Död Man
3.Skrik Tyst
4.Laica
5.Somewhere In The Middle
6.Jag Är Slowburn
7.New
8.Missfostret
9.Slut

author

Barbara Sękowska

 27.08.2014  
Trwa ładowanie zdjęć