RECENZJA

Heart & Soul - Present songs of Joy Division

present_songs_of_joy_division


Płytka z końca 2013 roku, którą warto przyuważyć. I nie bójcie się, że to kolejny składak "odtwórczy" największych przebojów Joy Division. Formacja składająca się z muzyków różnych zespołów (Bodek Pezda, Sławomir Leniart, Piotr Pawłowski, Łukasz Lach i Łukasz Klaus, czyli energia m.in. Made in Poland, CKOD, Agressiva 69) wraz z zaproszonymi gośćmi, składają hołd legendzie sprzed lat 30. Ale te nagrania brzmią cholernie świeżo i aktualnie.
Tylko 7 numerów, naprawdę ciekawy materiał i warto tej płytki poszukać, dzielić się nią z innymi. Choćby po to żeby przypominać o Joy Division młodszym pokoleniom. Ja na swoje potrzeby już ściągnąłem oryginały z półki, nie tylko celem dokonania porównań, ale by raz jeszcze powrócić do dawnych fascynacji. Kto słuchał audycji Tomka Beksińskiego w radiowej Dwójce pewnie dobrze rozumie moje odczucia towarzyszące tej muzie.
Muzyce dusznej, hipnotycznej, mrocznej, ale niosącej ze sobą niesamowitą dawkę emocji.
Aż 5 kawałków to materiał zaczerpnięty z legendarnego albumu Closer, ale to nic dziwnego - projekt płyty zrodził się po zagranym przez tych muzyków koncertu w rocznicę wydania tej płyty. Co ważne, nie jest to odtworzenie tamtych nagrań, brzmienie jest bardziej nowoczesne i troszkę inne. Joy Division to przede wszystkim charakterystyczne gitary, linia basu i czasem pojawiające się klawisze, tu jest dużo więcej elektroniki, ale co ciekawe nadal w tym czuć pewien niepokój, rozedrganie, tajemniczość oryginałów. I to jest cudne. Tamte wersje były surowe i zimne, te dodatkowo nabierają chwilami niesamowitej głębi (jak mi się podoba ten fortepian!), pokazują zupełnie nowe oblicze tych utworów (bardziej taneczne, post-punkowe, zapętlenie i gęstość triphopu).

Nie wszystkie wersje wokalne pasują mi równie mocno, ale trudno zarzucić im brak profesjonalizmu, to raczej kwestia skojarzeń jakie się rodzą - np. „Passover” w wykonaniu Ollecka Bobrova za bardzo przypomina twórczość Depeche Mode. Łukasz Lach, The Shipyard i Rykarda Parasol za to zdecydowanie pasują mi do tej muzy!
Skład pod nazwą Heart&Soul przypomina te klasyczne już nagrania, ale i pokazuje jak wiele z ich muzyki, ile inspiracji pojawia się w twórczości współczesnych kapel. Młodzi zachwycają się tym co nowe, trochę zapominając nagrania sprzed lat. Szkoda, bo one przyprawiają o ciarki nawet po 30 latach. Współczesne kapele rzadko osiągają ten poziom...
A ja mam nadzieję, że ten potencjał, który pojawił się w trakcie sesji nagraniowej, przełoży się jeszcze kiedyś na kolejną płytę. Oby!
Ocena 9/10

author

Robert Frączek

 15.04.2014  
Trwa ładowanie zdjęć