RECENZJA

Molly Malone's - Obłęd

obled


Folk-punk. Celtic-punk. Słysząc takie definicje można podrapać się po głowie: cóż to za nowe gatunki muzyczne, ale przynajmniej dzięki przeczepieniu takich „łatek” od razu wiadomo mniej więcej czego się spodziewać.
Ja raczej bym to określił jako muzykę folkową z pazurem rockowym, dynamiczną i energetyczną. Punk? Może bez przesady. Ale słychać, że chłopaki z Mazur wcześniej punka rżnęli i czują te klimaty, ale podobnie wyczuwam w tym np. miłość do szantów. Właśnie od koncertów dla środowiska wilków morskich kapela zaczynała.
„Obłęd” to ich debiut długogrający. 11 naprawdę fajnych, melodyjnych numerów, gdzie motywy irlandzkie (królują akordeon, gitara akustyczna, flety, mandolina, skrzypce) nadają charakteru, a gitary i perkusja wlewają w to sporą dawkę wykopu. Jeden numer oparty jest na klasycznym kawałku knajpianym („Molly Malones”), a cała reszta to ich autorskie kompozycje, choć pewnie niektóre pomysły muzyczne wydadzą się Wam znajome. Kapela czerpie z tradycji, ale nadaje temu dynamiczne tempo, ostrzejszy charakter, no i co ważne wszystko śpiewa po polsku. Mimo, że większość to numery skoczne, to tekstowo nie jest głupawo, a wokal zrozumiały w 100% (przy czadowej muzyce nie jest to przecież częste) co zaliczam jako kolejne plusiki.

Żywiołowy debiut i warto zwrócić na nich uwagę! Ech spotkać ich w jakiejś tawernie…
Ocena 7/10

author

Robert Frączek

 27.02.2014  
Trwa ładowanie zdjęć