Kellee Maize: "Muzyka od zawsze miała na mnie duży wpływ…"

Ten tekst przeczytasz w ok. 9 minut
Kellee Maize: Muzyka od zawsze miała na mnie duży wpływ…
 fot. Laura Petrilla

Niezwykle szczera rozmowa z Artystą Marca NetFan.pl, amerykańską raperką, piosenkarką i autorką tekstów Kellee Maize.

W utworze „Struggle” rymujesz: „nie chodzi o to, co przeszedłeś i co zarobiłeś/ Lecz dokąd zmierzasz i czego się nauczyłeś”. Kiedy spoglądasz na swoją karierę teraz, z perspektywy minionych 15 lat, jaka jest Twoim zdaniem najcenniejsza lekcja, której nauczyłaś się o sobie?
Uważam, że najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyłam się przez ten czas jest cierpliwość. Także to, by nigdy się nie poddawać i ograniczać swe oczekiwania do minimum. By czerpać przyjemność z tego, co się robi. Ciężka praca i jej wizja prowadzą do pięknych miejsc... może nie zawsze tam, gdzie chcieliśmy być, ale na końcu czeka na nas nagroda.

REKLAMA
Tool News

Przygodę z rapem rozpoczęłaś mając 9 lat. W tym czasie byłaś członkinią grupy Thunder and Lightning. O czym opowiadały Wasze utwory? Czy wspominasz te dni z sentymentem?
(Śmiech) Bez wątpienia wspominam je z sentymentem. Miałam obsesję na punkcie Salt N Pepa. Pamiętam jedynie kilka linijek, i brzmiało to mniej więcej tak: "jesteśmy niesamowici, usłyszcie nasz ryk". Pamiętam również, że bardziej niż na rapie skupiałam się na krokach tanecznych. Zawsze spieraliśmy się o to, kto jest grzmotem, a kto piorunem (thunder and lightning - przyp. red.). Nagrywaliśmy na kasetach magnetofonowych, robiliśmy sobie fotki i przyklejaliśmy na nie. Występy odbywały się dla naszych rodzin i to im dawaliśmy taśmy. Żartowałam, że bez Spindarelli (DJ Spindarella, członkini grupy Salt N Pepa - przyp. red.) nie dalibyśmy rady przetrwać. (Śmiech)

Dlaczego rap? To dość nietypowa pasja dla młodej damy, która dopiero wkracza w dorosłe życie. Co czyni go tak wyjątkowym w Twoich oczach, tak innym od pozostałych gatunków muzycznych?
Szczerze powiedziawszy nie była to muzyka, której słuchali moi znajomi. W wieku 8 lat wyjechałam na obóz gimnastyczny wraz z rówieśnikami z całego kraju i to właśnie wtedy poznałam Salt N Pepa oraz TLC. To mnie uzależniło. Od tej pory wierna jestem tej muzyce. Ukochałam także poezję, storytelling, a wszystkiego nauczył mnie hip hop. Wierzę również, że aktywizm to integralny element tego gatunku. W wielu utworach odnajdziemy jego przesłanie.

Twoje nagrania są jak pamiętnik, jak opisy zjawisk towarzyszących nam na co dzień. Zdaniem Picassa, artysta to pojemnik gromadzący emocje, które napływają z różnych miejsc. Sądzisz, że te słowa opisują również Ciebie? Czy piosenki, które tworzysz są wynikiem kumulacji uczuć uwalnianych za pomocą muzyki?
To mi się podoba i ma sens. Jestem duchowo zmotywowaną osobą i postrzegam artystów, jako tych, których słowa wypowiadane są z poziomu wyższej świadomości. Jestem także empatyczną jednostką, która przeżywa emocje pochodzące z różnych płaszczyzn – od ludzi, wydarzeń, itd. Stąd wiem, że wpływają one na moje teksty i zainteresowania.

Bycie artystą to duża odpowiedzialność. Zwłaszcza, gdy jego siłą jest słowo. Twoje teksty mogą inspirować, ale i kształtować światopogląd słuchaczy. Myślisz o tym, kiedy piszesz rymy? Zastanawiasz się, jak publiczność odbierze Twoje słowa?
Mam to na uwadze. Muzyka od zawsze miała na mnie duży wpływ. Nie sądzę jednak, by robienie czegoś na siłę miało jakikolwiek sens. Liczy się mówienie prawdy i tego, co ma dla nas znaczenie. Nie brakuje ludzi, którzy nie rozumieją, bądź też nie zgadzają się z naszymi poglądami. Z tego też powodu, uważam, że wyrażanie siebie ma ogromne znaczenie – by KAŻDY mógł doświadczyć spojrzenia z innej perspektywy. Wszyscy posiadamy dar dawania i przekazywania informacji. Korzystać możemy z różnych mediów, ale w ten właśnie sposób kultywujemy poczucie jedności i podobieństwa między nami. Łączy nas więcej niż myślimy. Twoja smutna lub pełna przemocy opowieść z przeszłości pomóc może bardziej niż inspirująca historia. Wszystko ma swoje miejsce.

Twoje życie nie należało do najłatwiejszych. Jak przyznajesz, wiesz niewiele o swoich biologicznych rodzicach. Adoptowano Cię, kiedy byłaś jeszcze dzieckiem. Ile miałaś wówczas lat?
Miałam około 8 dni, gdy trafiłam do adopcji. To z pewnością wpłynęło na mnie pod wieloma względami. Ojciec, który dbał o moje wychowanie odszedł 11 lat temu. Mama bliska była śmierci z powodu choroby nowotworowej, czym ogromnie mnie przeraziła. Moja biologiczna matka z kolei nie chciała się ze mną spotkać. Byłam zdruzgotana. Działo się to w czasie, gdy mój tata zmarł. Czułam się niesamowicie przybita. Borykałam się z wieloma problemami – od stanów lękowych po depresję i tak w kółko. Z drugiej jednak strony, moja mama przeżyła. To było niesamowite. Poznałam również prawdziwego ojca, który przedstawił mnie swojej rodzinie i pomógł zrozumieć czemu robię to, co robię. Byliśmy nawet wspólnie w programie Oprah Show! Teraz jednak dziecko jest miłością mego życia, kocham swoją pracę, a dokoła siebie mam wspaniałych ludzi. Wzloty i upadki to element egzystencji każdego człowieka, każdy bowiem musi przejść przez piekło. Wolą Boga jednak przetrwamy, odnajdziemy inspirację oraz motywację. Tak mocno, jak brak mi tych, którzy odeszli, wierzę, że są oni ze mną. Nie zmieniłabym niczego, żadnych negatywnych doświadczeń. Dzięki nim zyskałam siłę, nauczyłam się rozumieć życie i doceniać każdą chwilę.

„Wydarzenie to odcisnęło swe piętno na mojej osobowości, na tym, jak radzę sobie z życiem”. Przeczytałem te słowa na Twojej oficjalnej stronie internetowej. Czy starałaś się poznać swoje korzenie, odkryć kim naprawdę jesteś?
Tak, wspomniałam o tym wcześniej. Poszukiwania moich rodziców wiążą się z wieloma szalonymi historiami, których opisanie zajęłoby nam kilka stron. Mówiąc w skrócie – była to adopcja zamknięta, stąd obecność mojej mamy nie stanowiła konieczności. A gdy już poznaliśmy jej tożsamość, myślę, że nie była na to gotowa. Całkowicie to rozumiem. Zgłębiłam psychologię adopcji i bardzo chciałabym, aby żyła bez poczucia winy. Ponadto, jak już mówiłam, odnalazłam prawdziwego ojca i to w bardzo nietypowych okolicznościach. Nie miał nawet pojęcia o moim istnieniu. On i moja ciotka byli popularni w latach ’70-tych i ’80-tych. Zostałam poczęta podczas jednorazowego romansu, pewnej nocy, gdy mój biologiczny ojciec występował w hotelu, w którym moja matka pracowała, jako recepcjonistka! Nie wiedziałam o tym, aż do przekroczenia 20-tego roku życia. Zawsze czułam, że jest ze mną coś nie tak, że nie jestem wystarczająco dobra – jestem odosobniona w wielu kwestiach. To jednak ludzkie odczucia, będące wynikiem wielu różnych sytuacji. Myślę nawet, że poczucie opuszczenia jest nam bliższe niż sądzimy. Czasem wcale nie chodzi o nie, lecz o brak miłości w naszym życiu. To potwierdza fakt, że jej brak działa na nas destrukcyjnie. Z tego też powodu w swej muzyce dzielę się miłością. Mówię o miłości do planety, do osób, które nas otaczają. Tak bezwarunkowe uczucie może mieć dla innych ogromne znaczenie.

Teraz i Ty będziesz matką. Dar życia to jeden z najpiękniejszych cudów, jakich doświadczamy. Czy Twój sposób myślenia, podejście do różnych spraw, zmieniły się pod wpływem tej sytuacji?
Nigdy nie miałam podobnych doświadczeń, więc zupełnie nie potrafię opisać, jakie to uczucie. Wiem jednak, iż jestem niebywale wdzięczna za możliwość bycia mamą i kochania tego dziecka miłością bezwarunkową. Uczenia się go od podstaw. Wierzę bowiem, że dzieci to najlepsi nauczyciele. Chciałabym chronić swe dziecko i dbać o nie. Jestem podekscytowana tym faktem.

Jak wyobrażasz sobie dalszą karierę? Pozostaniesz równie aktywna, co wcześniej, czy może pozwolisz, by to macierzyństwo weszło na pierwszy plan?
Sądzę, że przez długi czas cierpiałam na pracoholizm. Jestem więc przyzwyczajona do bycia na „pełnym gazie”. Kiedy obdarzasz coś miłością, łatwo jest żyć w ten sposób. A gdy kochasz tych, z którymi pracujesz, którzy są rodziną dla Ciebie, jest to nawet prostsze… zwłaszcza, gdy możesz wyrażać siebie. Macierzyństwo jest rodzajem takiej właśnie pracy. Cenię sobie moje życie duchowe, stąd odnaleźć muszę równowagę między tymi wartościami. Dla przykładu mogę być zmuszona do częstszej medytacji. Mam ogromne szczęście, że godziny mojej pracy są zmienne, dzięki czemu więcej czasu spędzać będę z dzieckiem, nie zaprzestając jednocześnie tworzenia. Dotąd nie miałam przyjemności być matką, dlatego marzę o całej gromadce dzieci, co w ostateczności sprowadzi moją karierę na boczne tory. Myślę jednak, że obecność potomstwa podziała inspirująco zarówno na mnie, jak i samą muzykę. Ekscytujące będzie obserwowanie, jak to się zakończy.

Co odpowiesz dziecku, gdy pewnego dnia zapyta o najprzyjemniejsze wspomnienie z Twego dzieciństwa? O czym mu opowiesz?
Myślę, że powiem mu o kabinie mieszkalnej. Wspólnie z innymi rodzinami dzieliliśmy takie lokum z dziesięcioma łóżkami w jednym pomieszczeniu. Cudownie było mieszkać tam wraz z mamą, tatą i dziadkami. Mojej babci nie ma już wśród nas, więc będzie to również doskonała okazja, aby opowiedzieć mu o dwojgu z jego przodków, tak ważnych dla mnie samej. We wspomnianej kabinie nie było wody, więc czerpaliśmy ją z potoku. Była tam też przybudówka, w której roiło się od pająków (dziś je uwielbiam). Nie brak także historii mrożących krew w żyłach, jak choćby tej o niedźwiedziu, który zjadł cały nasz posiłek (sądziliśmy nawet, że zjadł mojego ojca). Dominowała prostota, nie było elektryczności. Chodziliśmy na długie spacery, zbieraliśmy jagody i bawiliśmy się ze sobą. Ważnym elementem tych wspomnień jest również mój dziadek, który umarł, gdy miałam 18 lat.

Zakończmy, tak jak zaczęliśmy tę rozmowę. Jeśli faktycznie liczy się to „gdzie zmierzamy i czego się nauczyliśmy”, jaka jest najważniejsza lekcja, której możemy udzielić naszym dzieciom?
Myślę, że najważniejsza jest miłość bezwarunkowa, akceptacja tej miłości. To swoisty punkt wyjścia, od którego rozpocząć możemy rozwiązywanie wszystkich globalnych problemów. Dzięki niej zyskamy zdolność lepszego rozumienia czemu pewne rzeczy są takie, a nie inne. Wiele z tych problemów bierze się z braku miłości do nas samych, miłości do innych ludzi. To skutkuje niezdolnością do przejęcia odpowiedzialności za własne działania, wewnętrznym lękiem, rywalizacją, marnotrawstwem i chciwością. Z tego względu, chciałabym nauczyć dziecko, jak kochać i akceptować, a przy tym wciąż walczyć o postęp oraz pozytywne zmiany.

Dziękuję, że poświęciłaś mi swój czas.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 02.03.2015   fot. Laura Petrilla

OFF Festival Katowice 2015: od ściany dźwięku Ride po ciszę Sun Kil Moon

UFO wyląduje w Warszawie i w Krakowie

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć