"Muzyka to próby, to koncerty, to nagrania, to jest to co nam w duszy gra..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 6 minut
Muzyka to próby, to koncerty, to nagrania, to jest to co nam w duszy  gra...
 fot. mat. prasowe

Rozmowa z zespołem Poparzeni Kawą Trzy.

Zdaniem amerykańskiej poetki Anne Bradstreet „słodkie słowa są jak miód, mogą nieco pokrzepić, ale ich nadmiar zapycha żołądek”. Zacznę zatem od umiarkowanych pochwał, choć nie ukrywam, że jestem pod ogromnym wrażeniem Waszych dokonań artystycznych. Gracie coraz więcej koncertów, wystąpiliście na Przystanku Woodstock, Wasze utwory słychać w polskich oraz zagranicznych rozgłośniach radiowych. To doprawdy imponujące, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, 
że karierę muzyczną rozpoczynaliście…w garażu na warszawskim Tarchominie. Kiedy dokładnie miało to miejsce? Kto był inicjatorem powstania Poparzonych Kawą Trzy?
Błąd, nie rozpowszechniaj nieprawdy, bo to nie garaż, a przytulne, ogrzewane miejsce prób z osobnym wejściem do WC, zajmujące parter domu u Radarra. Jest to też studio nagrań pod nazwą King Stone Studio. Pierwsze próby odbyły się tam w 2005 roku, kiedy to zeszli się muzycy dwóch nieokreślonych jeszcze nazwą formacji. Pierwsza to: Roman Osica, Krzysztof Zasada i Marian Hilla, wszyscy wtedy przypisani do stacji RMF FM, a druga to: Wojciech Jagielski i Mariusz Gierszewski z Radia Zet. Za jakiś czas, podczas koncertu dołączył do grupy Jacek Kret, a miesiąc później (aby uduchowić zespół) organista kościelny Krzyś Tomaszewski. I stało się, siedmiu wspaniałych, twór ochrzczony jako "Poparzeni Kawą Trzy" zaczął zagłuszać ciszę tarchomińskiej idylli, w rytm ska rodem z Leningradu.

REKLAMA
Tool News

Ciekaw jestem, jak opisalibyście styl, w jakim tworzycie nagrania? Bez wątpienia bowiem nie łatwo jest przyporządkować go do jednego, konkretnego gatunku muzycznego. Czy ta różnorodność Waszych kompozycji, to świadome działanie? Efekt kompromisu twórczego – chęci pogodzenia indywidualnych zapatrywań muzycznych każdego z Was?
"Ska biesiadne" tak kiedyś trafnie nazwał nasz styl Krzysiek Skiba, nam się spodobało i zostawiliśmy to sobie. To zupełne nowy gatunek muzyczny, powiedzielibyśmy, że reformatorski.

Autorem większości tekstów, jakie usłyszeć możemy w wykonaniu Poparzonych Kawą Trzy jest dziennikarz radiowy i telewizyjny Rafał Bryndal. W jaki sposób rozpoczęła się Wasza wzajemna współpraca? Czy rola Pana Rafała ogranicza się jedynie do opracowywania warstwy lirycznej Waszych piosenek?
Od dawna Rafał zalewał nas swoimi tekstami błagając o muzykę (wiedział do kogo trafić) Od samego początku powstania zespołu, od pierwszych koncertów, jeździł za nami, często w przebraniu… On jest naszym wielkim fanem. Utożsamia się z naszym niekonwencjonalnym podejściem do życia, ba nawet się na nas wzoruje, a potem to opisuje i tak powstają piosenki… o nas!!!

Jak wspomniałem, gracie wiele koncertów. Takie przedsięwzięcia wymagają odpowiedniej koncentracji oraz właściwego przygotowania. Niejednokrotnie jednak, nawet doświadczonym muzykom zdarzają się wpadki. Czy w dotychczasowej karierze scenicznej przydarzyła Wam się artystyczna gafa, którą do dziś wspominacie z uśmiechem? Jeśli tak, opowiedzcie o niej proszę.
Taaa, Romek kiedyś przed koncertem wypalił kubańskie cygaro, prosto od Fidela Castro i tak go zamuliło, że zapomniał wszystkie teksty… na ratunek przyszedł znowu Fidel, nalał Romkowi szklankę rumu, którą Romek wypił i mu się wszystko przypomniało. Kiedyś Jacek śpiewając „Panią mecenas" zapomniał tekstu i zaśpiewał drugą zwrotkę dwa razy…

Wasz pierwszy studyjny album, o wdzięcznym tytule „Musculus Cremaster” ukazał się w 2011 roku. Odnajdziemy na nim utwory pokroju osławionego już „Kawałka do Tańca”, popularnego w Internecie „Jarosława Ka”, czy otwierającej całość piosenki „Ochujałem”. Jak z perspektywy czasu ocenilibyście swój debiut wydawniczy? Jakie były Wasze oczekiwania związane z jego premierą?
Nie mieliśmy żadnych oczekiwań, płytę wydaliśmy, bo dopytywali się o nią nasi fani na koncertach. Chcieliśmy sprzedać ją w ilości ponad 100.000 sztuk, ale właśnie tyle ściągnięto przez torrenty (co też nas cieszy). Fakt ten zahamował zakup przez nas nowych samochodów, a zamówione Rolls Royce czekają nadal w fabryce.

Dziś rekordy popularności bije Wasz następny przeboju, kawałek „Byłaś dla mnie wszystkim”, pochodzący z drugiej płyty zespołu „Wezmę cię”, wydanej w 2013 roku. Warstwa tekstowa wspomnianej piosenki niejednokrotnie była już przedmiotem dyskusji publicznej, stąd chciałbym zapytać o teledysk promujący nagranie. Czarne garnitury, piękny krajobraz i…trumna. Skąd wziął się pomysł na taką właśnie fabułę? Kto był reżyserem przedmiotowego klipu?
Tak ubrani występujemy już od ponad dwóch lat. Kiedyś graliśmy przed zespołem „5-nizza" w warszawskiej Stodole i… po naszym wspólnym koncercie, „5-nizza" rozpadła się, tak samo było z rosyjską supergrupą „Leningrad". Po wspólnej trasie, „Leningrad" rozpadł się, (podobno Putin chciał nam dać za to ordery) a ktoś nas nazwał grabarzami, stąd ta trumna w teledysku. Reżyserem i scenarzystą jest nasz przyjaciel z Krakowa, Piotrek „Biedronka" Biedroń. Natomiast Sergey Shnurov nie wytrzymał presji, naszych wizyt u niego w domu, ciągłych smsów, telefonów od nas (bo nie chcieliśmy tych orderów) i reaktywował „Leningrad".

Poparzeni Kawą Trzy, jak sami przyznajecie, to zespół dziennikarzy, których łączy wspólna pasja – miłość do muzyki. Bez wątpienia to właśnie ona napędza Wasze działania. Sądzę, że nie bez znaczenia jest pytanie o wpływ popularności na życie prywatne każdego z Was. Świat mediów od dawna nie był dla Was enigmą, ale od pewnego czasu poznajecie go z tej innej, pozbawionej intymności strony. Pisarz Wilson Mizner mawiał, że „popularność wykańcza”. A jak to jest z Wami? Jak bardzo zmieniło się Wasze życie od czasu pierwszej studyjnej płyty?
Wilson Mizner nie napisał kogo "popularność wykończa"??? Nie odczuwamy presji popularności, podobno najbardziej rozpoznawalni jesteśmy w USA i Rosji, ale na razie tam się nie wybieramy.

Kiedy mówiłem, że przygotowuję pytania do tego wywiadu, słyszałem „uważaj, Ci goście to nieźli jajcarze”. Poczucie humoru i dystans do samych siebie to jeden z elementów cechujących Wasz zespół. Zastanawiam się jednak nad filozofią Waszego postępowania. Nad kierunkiem dalszego rozwoju kariery muzycznej grupy. Kreowany przez Was wizerunek medialny, każe wierzyć, że powyższe zagadnienie nie jest najważniejszym na liście Waszych rozważań. Carpe diem zdaje się być Waszą myślą przewodnią. Czy to prawda? Liczy się dla Was przede wszystkim „tu i teraz”? Radość z życia i spełnianie marzeń?
Oczywiście, że spełniamy nasze marzenia, ale też marzenia tej wielotysięcznej rzeszy fanów, która w naszej muzyce, tekstach Bryndala, naszym zachowaniu znajduje to czego od lat szukała. Filozofia naszego postępowania to mieszanka filozofii Fryderyka Nietzschego, buddyzmu i filozofii grupy Monty Pythona, co łatwo można rozpoznać w naszym stylu ubierania się.

Encyklopedyczna definicja pojęcia „muzyka” brzmi dość bezpłciowo. Jest to bowiem „sztuka, której tworzywem są percypowane przez ludzi dźwięki, wytwarzane przez nich głosem i/lub za pomocą instrumentów muzycznych”. A jak Wy opisalibyście w/w termin? Czym jest dla Was muzyka?
Muzyka to próby, to koncerty, to nagrania, to jest to co nam w duszy gra...

Na zakończenie, powiedzcie proszę, jakie jest Wasze największe muzyczne marzenie?
Wystąpić w programie „Szansa na sukces".

Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Jestem Wam za to niezmiernie wdzięczny. W imieniu swoim oraz całej Redakcji portalu NetFan.pl życzę wielu sukcesów oraz szczęścia w życiu. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękujemy, fakturę wyślemy w osobnym mailu, a teraz pozdrawiamy wszystkich, którzy dali się wciągnąć w czytanie Portalu NetFan.pl. Do zobaczenia na koncertach.

Rozmawiał: Kamil Mroziński

author

Kamil Mroziński

 14.02.2014   fot. mat. prasowe

Gary Numan, legenda muzyki elektronicznej zagra w Palladium

Hobbit: Wygraj zestaw ścieżek dźwiękowych - Wyniki konkursu

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć