"Muzyka jest częścią mnie, to moja osobowość, mój świat, coś mnie uskrzydla i sprawia, że czuję się doceniony..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 12 minut
Muzyka jest częścią mnie, to moja osobowość, mój świat, coś mnie uskrzydla i sprawia, że czuję się doceniony...
 fot. Universal Music Polska

Rozmowa z Rafałem Brzozowskim, w związku z premierą debiutanckiego albumu „Tak blisko”

Na początku sierpnia, do sklepów trafił Twój debiutancki solowy album, zatytułowany „Tak blisko”. Na płycie znalazł się tytułowy utwór, który zdążył już nieźle namieszać na naszym rynku muzycznym. Jak dodamy do tego statuetkę Eska Music Awards, Srebrny Samowar na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej – można rzecz że stałeś się człowiekiem sukcesów ostatnich miesięcy w Polsce. Jak się z tym czujesz? Czy spodziewałeś się aż tak ciepłego przyjęcia?
Pojawienie się mojego albumu jest pewnego rodzaju spełnieniem moich muzycznych marzeń, dużą satysfakcją, gdyż ta płyta powstawała dosyć długo. Fakt, że krążek firmowany moim nazwiskiem fizycznie znalazł się na sklepowych półkach jest dla mnie spełnieniem i szczęściem. Natomiast jeżeli chodzi o piosenkę „Tak blisko”, która jak wspomniałeś zdobyła chociażby statuetkę Eska Music Awards w kategorii Hit Lata oraz że znalazła się na pierwszych miejscach większości list przebojów w naszym kraju, jest dla mnie ogromną satysfakcją, sukcesem i wielką radością, szczególnie po tylu latach dochodzenia do pewnego etapu w życiu. Jest to zarazem świetny start. Tak naprawdę, nie spodziewałem się aż tak pozytywnego odbioru, że piosenka zostanie tak fantastycznie przyjęta, pomimo, że zawsze wierzyłem w ten utwór i miałem nadzieję, że może stać się przebojem.

REKLAMA
30 Seconds To Mars News

Nie jesteś jednak człowiekiem z nikąd. Na swój sukces pracowałeś długie lata. Jak myślisz, co było przełomowym momentem na drodze do miejsca w którym obecnie się znajdujesz?
Jeżeli chodzi o przełomowy moment w mojej dotychczasowej pracy, to tak naprawdę chyba nie mam jakiegoś jednego, szczególnego takiego momentu. Pamiętam „Szansę na sukces”, gdzie stanąłem na scenie, a za swój występ otrzymałem brawa. Wtedy postanowiłem, że będę śpiewał. Później były kolejne lata, przez które musiałem nauczyć się pewnej cierpliwości, ciężkiej pracy i konsekwencji w tym co się robi. Można powiedzieć, że wszystko wynikało jedno z drugiego i musiało się wydarzyć w odpowiednim dla siebie czasie i miejscu.

Zanim na półkach sklepowych pojawił Twój debiutancki album, współpracowałeś z uznanymi nazwiskami polskiej sceny muzycznej m.in: Markiem Kościkiewiczem, Edmundem Stasiakiem. Jaki wpływ na rozwój Twojej kariery miały te osoby?
Jeżeli chodzi o Marka Kościkiewicza czy Edmunda Stasiaka, są to bez wątpienia osoby uznane na naszym rynku, które osiągnęły sukces. Edmund bardziej związany z polskim rockiem, natomiast Marek to oczywiście sukcesy De Mono i piosenki które pisał – czyli postacie, które kształtowały w moim muzycznym życiu pewnego rodzaju myślenie, dotyczące między innymi pracy w zespole, nagrywania i całego procesu twórczego. Współpraca z nimi, była doskonałą nauką. Teraz przyszedł czas pracy na własny rachunek, kiedy mogę czerpać z tych wszystkich doświadczeń, moment kiedy staram się sam o wszystkim decydować.

Jakiś czas temu, media sporo pisały o konflikcie pomiędzy byłymi członkami De Mono. Był to zapewne dla Ciebie bardzo trudny okres: z jednej strony zmierzyć się z repertuarem legendarnego polskiego zespołu, porównaniami z charyzmatycznym Andrzejem Krzywym, a z drugiej cała nieprzyjemna sytuacja, w którą chcąc nie chcąc zostałeś wmieszany. Czy te wszystkie wydarzenia miały wpływ na Twoją decyzję, by rozpocząć pracę na własne konto?
Dokładnie tak. Doszedłem do wniosku, że nie chcę już uczestniczyć w tych wszystkich wydarzeniach, sporach pomiędzy kolegami, którzy walczą o swoje racje i prawa, że chcę się od tego definitywnie odciąć. Był nawet taki czas, że dziennikarze głównie kojarzyli moje nazwisko z De Mono i tą całą nieprzyjemną sytuacją jaka się wytworzyła. Wtedy zdecydowałem się rozpocząć wszystko od początku, a udział w programie „The Voice of Poland” pozwolił mi zaistnieć jako soliście. To był trudny czas, były oczywiście chwile przyjemne, które miło wspominam, czas w którym wiele się nauczyłem. Jednak ten etap mam już za sobą, a całej reszty nie chciałbym już komentować i do niej wracać.

Oprócz muzyki, w Twoim życiu obecny jest sport. Jesteś brązowym medalistą Mistrzostw Polski w zapasach. Co zdecydowało, że po takich sportowych sukcesach zdecydowałeś się na karierę w show biznesie?
W moim życiu sport z muzyką zawsze szły w parze. Zarówno rozwijałem się muzycznie poprzez naukę gry na różnych instrumentach, a jednocześnie trenowałem. Jestem zodiakalnym bliźniakiem, dlatego być może udawało mi się to wszystko ze sobą godzić: matę czy worek treningowy z doskonaleniem gry na fortepianie i muzycznym rozwojem. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że zapaśnikiem będę tylko przeciętnym i ciężko będzie osiągnąć sukcesy. Do tego doszły kontuzje, to wszystko wymagało wielu poświęceń, a nie przynosiło to jakiś wielkich dochodów, szczególnie jeżeli chodzi o sporty mało medialne. Z drugiej strony, pojawiły się pierwsze osiągnięcia muzyczne, dlatego zdecydowałem się, postawić właśnie na ten kierunek i z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji.

Ten rok obfitował w wydarzenia sportowe: najpierw Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, a później Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Czy mimo wszystkich obowiązków związanych z promocją albumu znalazłeś czas by kibicować polskim sportowcom? Czy w tym gronie znalazł się ktoś, komu szczególnie dopingowałeś?
Oczywiście znalazłem czas na kibicowanie, szczególnie jeżeli chodzi o Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Euro 2012 oczywiście oglądaliśmy chyba wszyscy, kibicowaliśmy polskiej reprezentacji, nadzieje były bardzo rozbudzone, niestety jak wiemy, nie udało się. W Londynie kibicowałem przede wszystkim zapaśnikom, Damianowi Janikowskiemu, któremu po 16 latach w zapasach męskich udało się zdobyć brązowy medal. To fajna sprawa, szczególnie dla osób, które miały cokolwiek z tym sportem wspólnego, które wiedzą jak ciężko jest na taki sukces zapracować.

Wracają do albumu „Tak blisko”. Płyta ukazała się nakładem Universal Music Polska. Wielu artystów skarży się, że wydanie płyty w dużym koncernie to prawdziwa droga przez mękę. Jak było w Twoim przypadku? Czy możesz nam zdradzić, jak doszło do podpisania kontraktu?
Nie była to łatwa droga. Mogę powiedzieć, że w pewnym sensie była to „droga przez mękę”, nie było mi łatwo. Jednak było ogromne zainteresowanie w Universalu moją osobą, plany związane z moim solowym debiutem. Przyniosłem do wydawnictwa materiał, który obecnie jest na rynku, jednak wówczas to wszystko troszeczkę inaczej brzmiało i nie do końca się to podobało ludziom z wydawnictwa. Dlatego zapadła decyzja, żeby wziąć udział w programie „The Voice of Poland”. (Universal który współpracował przy tym formacie telewizyjnym musiał zarezerwować kilka miejsc dla finalistów programu przyp.red). Wtedy powiedziano mi wprost, że musisz poczekać, albo weźmiesz udział w programie. My nie będziemy mogli Ci pomóc, a jedynie możemy Ci kibicować, a jeżeli uda Ci się dojść daleko, będzie nam łatwiej współpracować. Więc tak to wyglądało. Po programie oczywiście było dużo spotkań, negocjacji o których nie za bardzo mogę mówić, gdyż są objęte tajemnicą handlową. Nie było łatwo, było wręcz bardzo, bardzo trudno. Zresztą w ogóle debiutanci nie mają łatwo, nawet jeśli tak jak w moim przypadku współpracowali z takimi zespołami jak Emigranci czy De Mono.

W 2002 roku wystąpiłeś w programie „Szansa na sukces” z udziałem grupy Szwagierkolaska, w którym zdobyłeś wyróżnienie. Nie bez powodu właśnie nawiązuję do „Szansy”, gdyż w ostatnim czasie Telewizja Polska zdecydowała o zaprzestaniu produkcji nowych odcinków. Moim zdaniem szkoda, gdyż ten program w odróżnieniu od konkurencyjnych projektów typu talent-show, odkrył wielu znakomitych wykonawców. Jak wspominasz swój udział w programie? I co sądzisz o decyzji TVP?
Wiesz, nawet nie wiedziałem, że TVP zdecydowała się zawiesić produkcję Szansy na sukces. Być może było to spowodowane jakimś zmęczeniem programem, potrzebą świeżego oddechu. W każdym bądź razie szkoda. Mój udział w „Szansie” był troszeczkę przypadkowy. Założyłem się z kolegami, że wygram „Szansę na sukces”. Nie udało się, ale dostałem się do programu z castingu z ulicy. Otrzymałem wyróżnienie i brawa po swoim występie. Wtedy tak naprawdę zdecydowałem, że chcę śpiewać. Swój udział, bardzo miło wspominam, dało mi to wszystko podstawę do dalszej pracy, jakąś chęć dalszego działania. Obecnie powstało tak wiele formatów typu talent show, które są ogromnymi przedsięwzięciami takie jak X-Factor, Mam Talent, Must Be The Music czy wspominany przeze mnie wcześniej The Voice of Poland. Programy, które wchodzą w interakcję z widzami poprzez np. Facebook, które cieszą się ogromną popularnością. Jednak dzięki Szansie na sukces, wiele osób mogło na rynku zaistnieć i z powodzeniem na nim funkcjonować. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas, by TVP powróciła w przyszłości do tego pomysłu.

Później przyszedł czas na program „The Voice of Poland”, w którym odpadłeś tuż przed finałem. Pracowałeś wspólnie z Andrzejem Piasecznym. Czy otrzymałeś od „Piaska” jakieś niezwykle przydatne wskazówki, z których często obecnie korzystasz?
Oczywiście, otrzymywałem wskazówki od Andrzeja Pasiecznego. Pamiętaj jednak, że był to program, w którym obowiązywały pewne zasady. Rywalizowaliśmy nie tylko pomiędzy sobą, ale również drużynowo. Poza tym, w programie wykonywaliśmy covery, więc pojawiały się wskazówki, co robić a czego nie robić. Wskazówki Andrzeja okazały się skuteczne i pomogły mi, dojść daleko w tym programie. Podjął trochę kontrowersyjną decyzję dotyczącą mojego wejścia do finału programu, ale być może wyszło to mi na dobre. W tej chwili tak na to patrzę. Być może obecnie z niektórych tych porad korzystam, jednak staram się pamiętać o tym, że to nie program, a życie, które wszystko weryfikuje. Poza tym, staram się być artystą kreatywnym, który coś wnosi, a nie słucha tylko rad innych i postępuje według jakiś wytycznych, trzeba stawiać na siebie.

Jak podchodziłeś do udziału w „The Voice of Poland”? Nastawiałeś się wyłącznie na rywalizację, a może przyjaźnie, kontakty itd.?
Nie nastawiałem się na rywalizację. W ogóle zacząłem źle ten program, nie najlepiej interpretując piosenkę. Towarzyszyło temu wiele rzeczy o których ludzie nie wiedzą, a o których nie za bardzo chcę mówić. Postanowiłem zmienić swój wizerunek, narzucony przez produkcję, w którym początkowo pokazano mnie jako zarozumiałego gościa, zmontowano pewne fragmenty wypowiedzi i byłem tym negatywnym bohaterem z którego można się było trochę ponabijać. Na szczęście udało mi się to odkręcić, między innymi dzięki pracy z trenerami. Do tej pory, staram się utrzymywać dobre kontakty czy to Filipem Moniuszko, Nergalem, Andrzejem Piasecznym i wieloma osobami. Produkcji zależało nam tym byśmy rywalizowali ze sobą, nawzajem się oczerniali, ale to się nie udało.

W dwóch utworach „Katrina” oraz „Sexy dama” gościnnie pojawia się Liber. Jak doszło do nawiązania współpracy pomiędzy Wami?
Z Liberem znamy się dość długo. Poznaliśmy się w Reprezentacji Artystów Polskich, w której razem graliśmy w piłkę, byliśmy nawet zmiennikami. Właśnie po jednym z takich spotkań, podczas after party, gdzie grałem na fortepianie, Liber zaproponował byśmy coś wspólnie zrobili. Nagraliśmy kilka piosenek, które dopiero teraz pojawiły się na jego albumie „Magia Futbolu”. Z tego okresu pochodzą też kawałki „Katrina” oraz „Sexy dama”. Prywatnie bardzo się przyjaźnimy, lubimy, mamy świetny kontakt ze sobą. Wiem, że mogę na nim polegać, zawsze kiedy prosiłem go o pomoc, to ją otrzymywałem, zresztą w drugą stronę działa to dokładnie tak samo. To bardzo fajny gość.

W powstanie płyty, oprócz wcześniej wymienionego przeze mnie Libera, zaangażowanych było wiele uznanych nazwisk na polskim rynku muzycznym takich jak: Michał Grymuza, Marek Kościkiewicz, czy w końcu Rafał Paczkowski. Czy możesz nam zdradzić, jak to się robi, by do współpracy przy debiutanckim albumie zaprosić tyle uznanych nazwisk?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Wiesz, nie byłem gościem który pojawił się z nikąd z jakiegoś talent show. To są przyjaźnie budowane przez jakiś czas, ludzie z którymi wcześniej pracowałem. Rafał Paczkowski – świetny producent, którego poznałem w 2006 roku, gdy współpracowałem z Emigrantami. Wówczas Rafał nauczył mnie jak śpiewać w studiu, bardzo mnie również skrytykował, ale konstruktywnie, dzięki czemu zabrałem się mocniej do pracy. To świetny fachowiec, więc jak się pojawiła możliwość współpracy przy moim albumie, natychmiast się na nią zdecydowałem. Z Markiem współpracuję od lat, jest moim przyjacielem, bardzo we mnie wierzył i zawsze służy mi pomocą. Z Michałem graliśmy przez pół roku w jednym zespole – więc to wszystko ułożyło się naturalnie. Nikogo na siłę nie musiałem namawiać. Wszyscy się doskonale znamy, dlatego teraz czerpię z doświadczeń zdobywanych przez te wszystkie poprzednie lata.

Zanim rozpocząłeś karierę solową, byłeś bardziej kojarzony z klimatami rockowymi. Twój album jest typowo popowy. Czy to jest kierunek, w którym chcesz muzycznie podążać, czy też może wpływ na taki, a nie inny repertuar (powiedzmy bardziej radiowy) miała np. wytwórnia?
Odpowiedź na Twoje pytanie jest bardziej złożona. W „The Voice of Polad” odwrócił się do mnie zarówno Nergal jak i Andrzej. Zdecydowałem się na Andrzeja, gdyż czułem, że dojrzałem do momentu w którym kierunek popowy jest mi bliższy. Więc to jest mój wybór. Oczywiście, wcześniej był rock, a jeszcze wcześniej inne klimaty muzyczne. Wytwórnia była również „za” tym moim kierunkiem, w którym muzycznie zdecydowałem się podążać.

Chciałbym Cię prosić, byś w jednym zdaniu odpowiedział na pytanie: Jaki wpływ na Twoje życie ma muzyka?
To bardzo trudne. Muzyka jest częścią mnie, to moja osobowość, mój świat, coś co mnie uskrzydla i sprawia, że czuję się doceniony i dowartościowany pod każdym względem. Muzyka to moje życie, tak samo zresztą jak sport – to dwie moje największe pasje życiowe.

Czy w zestawie tych 11 kompozycji jakie znalazły się na Twojej płycie, masz jakiś jeden, który jest dla Ciebie w jakiś sposób szczególny?
Nie mam takiego utworu, który darzę jakimś szczególnym sentymentem. Z każdym tych utworów jestem bardzo związany. Każdy z nich ma jakaś historię, opowiada o etapach mojego życia, mojej wrażliwości, energii. Wszystkie kompozycje mają swoje miejsce – nie ma tutaj przypadku.

Dziękuję za rozmowę.
Życzę kolejnych sukcesów oraz numerów jeden na listach przebojów.


Rozmawiał: Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 10.09.2012   fot. Universal Music Polska

Debiutancki album From Afar zatytułowany "The Abyss Gazes into You" już w sprzedaży!

Tank - pierwsze oficjalne DVD w listopadzie!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć