" Dla mnie tło muzyczne jest właśnie tłem, aspektem całej koncepcji dźwiękowej filmu..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 2 minuty
 Dla mnie tło muzyczne jest właśnie tłem, aspektem całej koncepcji dźwiękowej filmu...
 fot. mat. prasowe vivarto.pl

Rozmowa z Janem Schomburgiem, reżyserem filmu „Ponad nami tylko niebo”. Film trafi do kin już 17 lutego. W gronie patronów medialnych znalazł się serwis muzyczny NetFan.pl

„Ponad nami tylko niebo” to Twój pierwszy film i już wygrałeś ważną nagrodę...

Wspaniale było wygrać taka nagrodę już pierwszym filmem. Nagrody są jednak ambiwalentne: oprócz tego, że są docenieniem pracy to mogą ogłupić, „oczarować” ego, co w pracy artystycznej nie jest dobre. Przynajmniej dla mnie nie jest. Dlatego mimo wszystko staram się nie traktować tej nagrody, jako życiowego osiągnięcia.

Muzyka w filmie to tylko dodatek. Między scenami jest wiele ciszy...

Nie lubię, kiedy muzyka mówi mi dokładnie to, co już zostało pokazane na ekranie. Dla mnie tło muzyczne jest właśnie tłem, aspektem całej koncepcji dźwiękowej filmu. A cisza może być dużo wymowniejsza. Przynajmniej czasami…

REKLAMA
Tool News

Jury stwierdziło, że nagroda należy się „Ponad nami...”, ponieważ to inteligentne i nietypowe spojrzenie na powszechne tematy. To był Twój cel?

A czy to nie jest cel robienia filmów w ogóle? Umożliwić nam spojrzenie z innej strony na sprawy powszechnie? Jeśli mi się to udało, jestem bardzo szczęśliwy.

Martha radzi sobie ze stratą na swój specyficzny sposób. Nie chce i nie potrzebuje pomocy. Kreuje rodzaj sceny, na której występuje i gdzie jest główną aktorką. Mężczyzna snuje się gdzieś obok, jest tylko dodatkiem, wypełnieniem pustki po mężu. Zachowuje się, jakby nic się nie stało... Sandra Hueller świetnie zagrała złożoną postać Marthy. Jest zdezorientowana, ale nie nieszczęśliwa. Dlaczego?

W filmie postać grana przez Sandrę ma swój osobisty sposób na radzenie sobie z żalem i traumą przeżyć. Nie chce rozpaczać w taki sposób, jakiego my od niej byśmy oczekiwali. Właśnie przez to jest dla mnie niesamowicie silną postacią. Jej psychologiczną bronią jest represja i projekcja. Prywatnie i jedno, i drugie lubię, ale obraz przez nie tworzony nie jest dostatecznie dobry.

Zdecydowałeś się na happy end. Główna bohaterka chciała znaleźć spokój w iluzji. A happy end nie za bardzo tu pasuje. Co chciałeś pokazać przez takie zakończenie?

Happy end w historii takiej, jak ta to dla mnie coś w rodzaju prowokacji. Powstają tu nowe pytania: czy możesz żyć szczęśliwie w iluzji? Możesz być szczęśliwy w realnym życiu? A czy w ogóle jest różnica między tą iluzją a rzeczywistością?

Jakie masz plany na kolejne tytuły?

Pracuję nad dwoma projektami: tragikomiczną historią o kobiecie cierpiącej na amnezję i zwariowaną historią religijną.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Iwona Lisowska (Vivarto)

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 15.02.2012   vivarto.pl   fot. mat. prasowe

Electric Chair: Koktajl muzyczny w metalowym sosie!

Rama 111: Po 45 latach działalności doczekali się płyty!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć