"Czułem, że to ważne dla artysty, aby czuć się niespełnionym. Daje to siłę, by dążyć do tego by być coraz lepszym..."

Ten tekst przeczytasz w ok. 9 minut
Czułem, że to ważne dla artysty, aby czuć się niespełnionym. Daje to siłę, by dążyć do tego by być coraz lepszym...
 fot. Guido Karp

Rozmowa z Rayem Wilsonem w związku z premierą wydawnictwa „Genesis vs Stiltskin”

12 września ukazało się niezwykłe wydawnictwo „Genesis vs Stiltskin”, dodajmy bardzo bogate wydawnictwo, zawierające Twój njnowszy album Ray Wilson & Stiltskin „Unfulfillment” oraz digipack Genesis Classic – Ray Wilson & Berlin Symphony Ensemble Live in Poznań. Oprócz doskonałej zawartości, box ukazał się w bardzo atrakcyjnej cenie (za 4 płyty 3CD oraz 1 DVD). Ray, czy możesz nam zdradzić skąd wziął się pomysł, by właśnie w takiej formie przypomnieć się polskim fanom?

Tak naprawdę był to przypadek. Planowałem wydać album Genesis Classic Live In Poznań wcześniej, na początku 2011 roku. Jednak wiele spraw z tym związanych się przeciągało, więc postanowiłem wydać nowy album Stiltskin razem z Genesis Classic – razem i w dobrej cenie. Dzięki temu, fani Genesis mieli okazję poznać moją nową muzyką, a moim fani dało to możliwość poznania części muzyki Genesis. Myślę, że był to dobry pomysł, z którego moi fani są chyba bardzo zadowoleni.

Skupmy się może przez chwilę na albumie „Unfulfillment”. Krążek promuje przebojowy i zarazem fantastyczny singiel „American Beauty”. Czy możesz opowiedzieć, skąd wziął się pomysł na ten utwór? Czy inspiracją była może jakaś Twoja szczególna fascynacja Ameryką?

Kiedy pisałem tę piosenkę, miałem film "American Beauty" na moim biurku. Oglądałem go kilka dni wcześniej. Często piszę piosenki bez określonej treści, tylko melodię i jakieś słowa które przyjdą mi do głowy. Potem słucham z powrotem nagrania i nadaję sens tekstom. Lubię to podejście do pisania piosenek, to jest coś co odkryłem pracując z Genesis.

REKLAMA
Tool News

Teledysk do utworu „American Beauty” zrealizowała firma Sollus Media. Oddaje typowy amerykański klimat. Jak doszło do współpracy pomiędzy Wami i jak wspominasz plan zdjęciowy? Gdzie dokładnie został zrealizowany ten teledysk?

Współpraca z Sollus i producentem, Jackiem Lisewskim była naprawdę wspaniała. Bardzo dobra firma. Zetknęli się z moim managementem kilka miesięcy wcześniej. Bardzo mi się spodobało kilka prac które wykonali. Teledysk był kręcony w American Blues Bar, będący własnością mojego przyjaciela. Doskonałe miejsce do nakręcenia występu na żywo.

Płyta „Unfulfillment” jest dość mocno zróżnicowana muzycznie. Nie zabrakło mocniejszych utworów takich jak „American Beauty”, „Guns of God” czy charakterystycznych dla Ciebie ballad, „First Day of Change” czy „The 7th Day”. Czy spośród utworów, które trafiły na „Unfulfillment” masz jakiś taki jeden, szczególny, ulubiony?

„First Day of Change” jest moją ulubioną piosenką. Wiedziałem, że nie jest to najlepsze nagranie dla radia, ale ma bardzo specyficznego ducha i znaczenie. Dlatego postanowiłem, że kompozycja ta będzie kolejnym singlem. Utwór "Ought to be resting" jest także bardzo wysoko na mojej liście. To piosenka o mnie i zawsze mnie wewnętrznie rozśmiesza.

Przyznam, że bardzo intryguje mnie sam tytuł albumu. W polskim tłumaczeniu oznacza „niespełnienia” . Czy czujesz się niespełnionym artystą, czy może ten tytuł oznacza zupełnie coś innego?

Tytuł zaczerpnąłem z przedstawienia wystawianego przez Polski Teatr Tańca. Byłem pod jego tak ogromnym wrażeniem, że zdecydowałem się użyć tytułu, po angielsku. Sztuka zatytułowana była „Nienasycenie”. Czułem, że to ważne dla artysty, aby czuć się niespełnionym. Daje to siłę, do tego by dążyć do tego by być coraz to lepszym.

Wracając do samej zawartości albumu, znalazł się na nim utwór o tajemniczym tytule „14th March 1962”. Wiele osób zadaje sobie pytanie co właściwie oznacza ta data?

To data, kiedy poznali się moi rodzice. To piosenka o moim dzieciństwie.

Album zamyka najdłuższy na płycie utwór „Ought to Be Resting”. Muszę przyznać, że to doskonałe zamknięcie płyty. Szczególnie przemawia do mnie tekst, w którym dajesz wskazówki jak pozostać sobą i nie ulec presji otoczenia. To bardzo pozytywna piosenka dodająca sił w walce z codziennym życiem i naprawdę mocny koniec płyty. Co było bodźcem do powstania tego utworu?

Tak jak wspomniałem wcześniej, to utwór o mnie i moim życiu z kilku ostatnich lat. Wiele osób mówi mi, że pracuję zbyt dużo i ciężko by dążyć do perfekcji. Współpracowałem z muzykami reprezentujących różne gatunki muzyczne, łącznie z muzykami klasycznymi, z którymi współpracę wspominam jako ciężką. Muzycy klasyczni i rockowi są jak ogień i woda, ale to również zabawa, z której pochodzi odrobina magii. Najlepsze rzeczy w życiu nigdy nie są łatwe.

Podobno pierwszym singlem, który miał promować album była kompozycja „First Day of Change”. Co zadecydowało, o zamianie singla promującego?

Wiele osób mówiło mi, że „American Beauty” był lepszą piosenką na lato. Myślę że mieli rację. „First Day of Change” jest wspaniałą piosenką, aby rozpocząć Nowy Rok.

Od kilku lat mieszkasz w Polsce. Jak się czujesz w naszym kraju? Może zechciałbyś się podzielić z nami swoimi spostrzeżeniami, obserwacjami na temat Polski i Polaków?

Cóż, wciąż tutaj jestem, więc myślę mi się podoba (śmiech przyp.red). Myślę, że Polska to niesamowite i ekscytujące miejsce. Kraj przeszedł tak wiele wyzwań co przyczyniło się do tego, że ludzie tutaj są wyjątkowi. Jako artysta, uważam Polskę jako inspirującą w której jest kontrast pomiędzy doskonałością a niedoskonałością w wielu rzeczach. Jest tutaj także wiele pasji, wśród młodych ludzi, aby uczyć się, podróżować i odnosić sukcesy w życiu. Często byłem pytany, dlaczego chcę mieszkać w Polsce i obecnie słyszę to pytanie coraz rzadziej. Kiedy przyjaciele przyjeżdżają w odwiedziny lub kiedy zespół przyjeżdża tutaj ze Szkocji, naprawdę im się podoba. Ten kraj podąża do przodu, nawet kiedy reszta Europy stoi lub cofa się wstecz. Wszędzie gdzie idę, widzę polskich ludzi. Oni nie siedzą na tyłkach, oni wstali i robią postępy w życiu. Podróżują, ciężko pracują i próbują coś osiągnąć. Bardzo podoba mi się to podejście.

Plotka mówi, że jakiś czas temu pojawiały się propozycje wspólnych nagrań z polskimi wykonawcami. Dlaczego do nich nie doszło? Czy przez te kilka lat pobytu w Polsce miałeś okazję poznać twórczość któregoś z naszych wykonawców, o której możesz powiedzieć, że warto zwrócić na nią uwagę?

Wciąż pracuję nad tym pomysłem. To na pewno nastąpi. "Watch this space”, jak mówimy po angielsku.

Wspólnie ze swoją partnerką mieszkasz w Poznaniu. Czy oprócz oczywiście domu, masz jakieś swoje ulubione miejsce w mieście które często odwiedzasz i które jest dla Ciebie w jakiś sposób wyjątkowe?

Park Wilsona (śmiech przyp.red). Uwielbiam siedzieć przy kawie i kuleczkach czekoladowych Lindt z 60% zawartością kakao.

Na wkładce do Twojego albumu widnieje hasło „stay inspired and always unfulfilled”. Podobno, to cytat z SMS’a który wysłała do Ciebie Twoja dziewczyna? Czy jest to Twoje motto życiowe?

Tak, to prawda. Myślę, że to jest moje motto życiowe. Gosia napisała coś po angielsku, coś czym powiedziała mi wszystko.

Oprócz krążka „Unfulfillment”, box „Genesis vs Stiltskin” zawiera także płyty z zapisem koncertu Genesis Klassik – Ray Wilson & Berlin Symphony Ensemble Live in Poznań. Projekt ten już realizujesz od pewnego czasu z dużym powodzeniem. Oprócz klasyków Genesis, w projekcie tym wykorzystałeś również solowe kompozycje Phila Collinsa. Skąd wziął się pomysł na ten projekt, do którego podobno długo kilka osób Cię namawiało?

Myślę, że jest to w mojej głowie od kilku lat. Grałem akustycznie wiele piosenek Genesis, ale zawsze proszono mnie, aby zagrać utwory takie jak „Calling all Stations” i „Congo”. Te piosenki nie pasują na akustyczną gitarę, potrzebują zespołu i dużej produkcji. Dodanie skrzypiec i wiolonczeli, zainspirowało mnie. Ponieważ Genesis nigdy tego nie robił, było to coś oryginalnego. Wzięcie utworów z Genesis, Phila Collinsa, Petera Gabriela, Mike’a Rutherforda oraz moich własnych, pozwoliło mi stworzyć coś bardzo wyjątkowego. Mam olbrzymie bogactwo utworów do wyboru na wiele nadchodzących lat. Zespół i różni wykonawcy są odpowiedzialni za prawdziwie wspaniałe piosenki.

Pozwól, że cofniemy się trochę w czasie. Jak wspominasz swoją współpracę z zespołem Genesis? Dlaczego, ta przygoda trwała tak krótko? Pamiętam, jak album „Calling All Stations” był różnie odbierany przez fanów zespołu, szczególnie tych zagorzałych. Przyznasz, że rola wokalisty legendarnej grupy wymagała zapewne dużo odwagi i odporności na krytykę. Jak dzisiaj oceniasz to wszystko z perspektywy czasu?

Mam wspaniałe wspomnienia z tego okresu w moim życiu. Nastąpiło to po moim sukcesie z Stilskin, więc już poczułem smak bycia w centrum uwagi. Bardzo mnie rozczarował fakt, że nasza współpraca skończyła się na jednej płycie. Wierzę, że to był błąd. Na „Calling all Stations” mieliśmy dużo dobrej muzyki i uważam, że mogliśmy nagrać jeszcze lepszy kolejny album. To dziwne myśleć, że ostatnie oryginalne utwory pochodzące od Genesis były nagrane ze mną, 14 lat temu. Mogliśmy stworzyć tak wiele od tamtego czasu. Myślę, że negatywna reakcja US Record Label była głównym powodem, ale to był bardzo krótko wzroczny powód dla mnie. Definitywnie powinniśmy byli kontynuować naszą współpracę.

Przyznam się szczerze, że na mnie właśnie album „Calling All Stations” wywarł ogromne wrażenie. Szczególnie utwory takie jak „Congo” czy „Not About Us”. Pamiętam też fantastyczny koncert w katowickim Spodku, który był transmitowany na żywo przez telewizję publiczną. Niezapomniane przeżycie i wspaniałe muzyczne emocje, za które przy okazji chciałbym Ci bardzo serdecznie podziękować. Jak wspominasz wizytę w Katowicach?

Katowice i statek kosmiczny Spodek. To po prostu wspaniałe. Przeraźliwe zimno wewnątrz i na zewnątrz obiektu, ale ludzie niezwykle elektryzujący. Nigdy nie zapomnę tego koncertu.

Czym jest dla Ciebie muzyka?

Ja jestem muzyką.

Obserwując Twój koncertowy rozkład jazdy, można powiedzieć, że sporo będzie się działo. Jakie, oprócz koncertów są Twoje najbliższe plany artystyczne?

Nie jestem pewien. Mam kilka pomysłów w głowie. Jedno jest pewne. Nie zatrzymam się

Na koniec: Czego Ci życzyć?

Pokoju i dobrego zdrowia. To wszystko czeo wszyscy potrzebujemy.

Dziękuję za rozmowę.
Mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się na koncertach. Życzę powodzenia, sukcesów i przede wszystkim świetnych kawałków.


Dzięki Sebastian.

Rozmawiał Sebastian Płatek

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 25.01.2012   fot. Guido Karp

7 Seconds w Poznaniu 22 kwietnia!

Dubioza Kolektiv na żywo w Czwórce - Radiu z Wizją

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć