Niektóre piosenki są już zapisane w kosmosie

Ten tekst przeczytasz w ok. 6 minut
Niektóre piosenki są już zapisane w kosmosie
 fot. Kuba Dąbrowski

Rozmowa z polskim muzycznym objawieniem roku - grupą Sorry Boys

Słuchając waszych utworów nie da się uniknąć skojarzeń, bo to rzecz normalna. Jednak czy nie obawiacie się, że Wasze inspiracje mogą zostać niesłusznie odebrane, jako kopia zagranicznych artystów, co może okazać się krzywdzące?
Nie spotkaliśmy się dotąd z zarzutem, że jesteśmy kopią zagranicznych czy krajowych artystów, a nawet jeśli kiedyś ktoś taką opinię wyrazi, przecież nie może to mieć znaczenia dla nas, bo my wiemy, że inspiracją dla tej płyty byliśmy my sami, jako konkretni ludzie w konkretnym czasie i o konkretnych doświadczeniach. Niektóre porównania do innych artystów są bardzo krzepiące, miłe i zaskakujące. Ale dla nas jako muzyków liczy się przede wszystkim to, jakie znaczenia ta płyta ma dla ludzi, którzy mają potrzebę jej słuchać, nie zastanawiając się, co ta płyta im przypomina z zespołów, które znają.

REKLAMA
Judas Priest News

Jeden z waszych utworów znalazł się przed laty na składance Piotra Kaczkowskiego, który jest „ojcem chrzestnym” wielu wartościowych artystów, na polskiej scenie muzycznej. Czy w Waszym przypadku można powiedzieć, że od momentu pojawiania się na „minimaxie” wszystko nabrało większego tempa?
Pojawienie się piosenki „Winter” na minimax.pl 5 było dla nas zastrzykiem pozytywnej energii. W końcu doceniła nas legenda polskiego radia i jeden z naszych utworów zyskał tym samym swoje pierwsze oficjalne wydawnictwo. Wielu ludzi dzięki temu nas poznało. W tym sensie można powiedzieć, że nasze „tempo” nabrało nowej jakości.

Jesteście w trakcie trasy koncertowej, na której występujecie u boku Moniki Brodki. Jak przebiega Wasza współpraca i jakie doświadczenia płyną dla Was jako artystów z tej interesującej trasy koncertowej?
Jest to bardzo ciekawe doświadczenie koncertowe. Kiedy wychodzimy na scenę, mamy świadomość, że większość zgromadzonych ludzi nas nie zna. Przyszli zobaczyć Brodkę, a po nas zupełnie nie wiedzą, czego się spodziewać. Dla nas są czyści i naszym zadaniem jest wypełnić ich od samego początku tym, czym jesteśmy my i nasza muzyka. To bardzo intensywne zderzenie i doświadczenie. Dla niektórych olśniewające, dla niektórych nie do przyjęcia. Za każdym razem nie mamy pojęcia, co się wydarzy.

Wiele w Waszych utworach świetnych pomysłów aranżacyjnych. Ciekawe partie gitar, elektryzujące wokalne frazy. Co jeszcze dopisalibyście do Waszego muzycznego CV?
Chciałabym, żebyśmy dopisali wiele po kolejnej płycie. Takie są plany.

Debiutancki album wydaliście pod skrzydłami wytwórni Mystic Production, która nie szczędzi komplementów skierowanych w Waszym kierunku. Czym wobec tego tak im zaimponowaliście, skoro określają Was „talentem dekady”?
Myślę, że to jest pytanie do naszej wytwórni. Nie próbowaliśmy zaimponować niczym innym poza samą muzyką (śmiech przyp. red). Nam to sprawia nieskrywaną radość, natomiast naprawdę daleko nam do postrzegania siebie jako talentu dekady.

Każdy z waszych utworów jest niesłychanie emocjonalny. Czy podczas występów na żywo za każdym razem chcecie przekazać publiczności te same mocne emocje, które towarzyszyły Wam, podczas komponowania oraz rejestrowania tych kompozycji?
Tak powinno być i do tego dążymy na koncertach. Ale kiedy jakieś uczucie towarzyszące powstaniu danej kompozycji wypaliło się, jego przeżywanie czy odtworzenie jest prostu niemożliwe. Wtedy można je przywołać w inny sposób, wykorzystując siebie nie jako bezpośrednio odczuwającego, ale jako medium przez które to uczucie jest przekazywane dalej. Wtedy pojawia się demon.

Czego oczekujecie po wydaniu tego albumu. Z jednej strony to muzyka, która może trafić do przeciętnego słuchacza, zaś z drugiej wymaga skupienia i zaangażowania się w nią. Czy wobec tego bardziej zależy Wam na sukcesie komercyjnym, czy małym gronie oddanych fanów?
Chcielibyśmy, żeby ta płyta miała szansę trafić do wszystkich, dla których może ona mieć wartość i znaczenie. Oczywiście jest to trudne do zrealizowania w krótkim czasie. To prawda, że ten album wymaga skupienia i poświęcenia mu czasu, ale jednocześnie nie jest to ciężko przyswajalna muzyka, wręcz przeciwnie. Dlatego mamy nadzieję, że nie będzie ona skazana na „wyciszenie”.

Na albumie znalazło się dziesięć kompozycji, jak przebiegały prace nad nimi. Czy efekt, który uzyskaliście całkowicie Was zadowala, a może macie jeszcze w zanadrzu kolejne utwory, które drogą eliminacji nie weszły na płytę?
Jeszcze przed rozpoczęciem sesji nagraniowych wiedzieliśmy dokładnie, jakie utwory maja znaleźć się na płycie. Ostatecznie nie wszedł tylko jeden z 11, które zarejestrowaliśmy. Prace na piosenkami odbywały się w umiarkowanym tempie, bez nerwowego pośpiechu, także mieliśmy sporo czasu, aby przemyśleć ich ostateczny kształt. Traktuję tę płytę jako zamkniętą opowieść, nie doszukuję się rzeczy, które można by zmienić, akceptuję ją, jak akceptuje się drugiego człowieka, razem z całym jego bagażem.

Muzyka nie jest równaniem matematycznym i nigdy nie można przewidzieć jej wyniku. Czy nie macie czasem wrażenia, że grając lub komponując muzykę wędrujecie w zupełnie nieznane sobie do tej strony, co daje bardzo świeży efekt?
Czasami mam uczucie, że niektóre piosenki są już zapisane w kosmosie w swojej ostatecznej formie i tylko pozwalają Ci się odkryć, wziąć, a Ty przywłaszczasz je sobie i nazywasz swoim dziełem. Taką piosenką jest dla mnie np. „Trains Go Everywhere” która spłynęła na nas za pierwszym razem, kiedy zagraliśmy ją z Tomkiem - w zamkniętej formie i z gotowym tekstem.

Przeglądając strony internetowe można znaleźć sporo komplementów skierowanych w Waszą stronę. Wielu uznaje Was za najlepszego debiutanta roku. To na pewno cieszy, jednak może odebrać motywacje do dalszej pracy. Jaki jest Wasz stosunek do tego typu „pieszczotliwych” komentarzy?
Oczywiście niesamowicie nas to cieszy i oczywiście jest to zobowiązujące, więc motywacja jest wielka, jak być może nigdy dotąd. Nie należymy do typów psychologicznych, których pochwały demotywują. Mamy świadomość, że teraz nikt nie będzie wymagał od nas mniej tylko więcej.

W muzyce popularnej nieczęsto spotykamy spójny obraz artysty. Wydaje mi się, że Wasz sceniczny wizerunek dobrze współgra z muzyką. Takie były też wasze założenia, aby te elementy zazębiały się ze sobą?
Staramy się, aby ten obraz był spójny, aby nie przeszkadzał w odbiorze muzyki, nie odwracał od niej uwagi, tylko pomagał. Staramy się zachować naturalność, bo ta muzyka nie jest pozą, a więc przebieranie za kogoś innego nie miałby sensu na tej płycie.

Albumy jakich wykonawców można odnaleźć w Waszej domowej płytotece. Czy jest jeden taki artysta, którego wszyscy wspólnie słuchacie i równie wysoko cenicie?
Myślę, że zanim się spotkaliśmy nasze muzyczne gusta nie były tak bardzo spójne, jak teraz, po 4 latach wspólnego życia, można tak powiedzieć. Nadal czasami mamy różne opinie na temat jakiejś płyty, czy artysty, ale to jest bardzo zdrowe.

Na sam koniec, pytanie które mam nadzieję doskonale podsumuje naszą rozmowę. W kilku słowach: Czym jest dla Was muzyka?
Równoległym światem.

Dziękuje za rozmowę

Rozmawiał Bartosz Domagała

author

Bartosz Domagała

 03.12.2010   fot. Kuba Dąbrowski

W piątek rusza GO Rock w Stalowej Woli

Signum z dedykacją dla fanów

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć