Zawsze kiedy zaczynamy robić coś nowego powinno towarzyszyć nam uczucie podekscytowania

Ten tekst przeczytasz w ok. 7 minut
Zawsze kiedy zaczynamy robić coś nowego powinno towarzyszyć nam uczucie podekscytowania
 fot. Jan Witold Pozowski

Zespół Formis to zupełnie świeża historia, aczkolwiek na muzycznej scenie każdy z Was jest obecny już od wielu lat. Co więc dało Wam sygnał do tego aby porzucić wszystkie dotychczasowe zajęcia i stanąć przed zupełnie nowym muzycznym wyzwaniem?

HUBERT: Formis to nowy twór, ale mocno oparty na działalności jaką prowadziliśmy wspólnie z Markiem w innym zespole. Faktycznie każdy z nas ma kilkuletni staż sceniczny, a powodem zakończenia poprzedniej działalności, to brak zrozumienia w poprzedniej konfiguracji personalnej w zespole Iscariota. Problem komunikacji między nami był już na tyle duży, że rozstanie okazało się koniecznością.

REKLAMA
Tool News

Miałem już okazję wysłuchać kilku waszych nowych kompozycji i jestem pod wielkim wrażeniem energii jaką ze sobą niosą. To potężny zastrzyk adrenaliny. Czy kiedy powoływaliście do życia grupę Formis i rozpoczęliście prace nad nowym materiałem Wam również cały czas towarzyszyło to uczucie wielkiego podekscytowania, które następnie udziela się słuchaczowi?

MAREK: Zawsze kiedy zaczynamy robić coś nowego powinno towarzyszyć nam uczucie podekscytowania. Jeśli tak nie jest, to albo powinniśmy zmienić zajęcie, albo i to już jest znacznie gorzej, przestajemy cokolwiek odczuwać... Formis to faktycznie dla nas nowe wyzwanie, ale przede wszystkim ze względu na ludzi, którzy tworzą ten band, jest to możliwość muzycznej realizacji.

To co zwraca moją uwagę w Waszych nowych nagraniach to oprócz wspomnianej już energii bardzo dobre brzmienie? Wnioskuje więc, że podczas sesji nagraniowej skupiacie swoją uwagę nie tylko na dobrym nagraniu materiału, ale także na jego masteringu i miksie, który jak wiadomo potrafi diametralnie zmienić oblicze niemal każdego utworu.

HUBERT: W zasadzie kluczowym słowem jest realizator. Tomasz Zalewski z olkuskiego studia ZED udowadnia, że w kategorii muzyki ciężkiej jest naprawdę utalentowanym specjalistą od realizacji nagrań. Nasz wkład to założony od początku kierunek selektywności muzycznej. Ostro maltretowaliśmy Tomka przy rejestracji i obróbce materiału, za co mocno przepraszamy i dziękujemy za nadludzką cierpliwość.

Jak w Waszym przypadku przebiega proces kompozycji nowych utworów? W wielu z nich opieracie się o mocno brzmiące gitary grające charakterystyczne riffy. Czy są one jakby fundamentem Waszych kompozycji wokół których następnie budujecie resztę aranżacji?

HUBERT: Tak, tworzenie materiału polega głównie na propozycjach gitarowych, od tego się wszystko zaczyna. Propozycje tworzymy w warunkach domowych a koncepcje rozwijamy wspólnie na próbach. Pomysły muzyczne to proces instynktowny, gdzie podświadomie wykorzystujemy wpływy artystów, którzy wywarli na nas największe emocje czyli klasyka Death, Megadeth, Iron Maiden, Cynic. Widocznie są to dobre fundamenty muzyki ciężkiej, jeżeli nasze utwory wywołują u Ciebie dobre wrażenie. Gdybym miał opisać naszą muzykę, to myślę, że cechuje nas odpowiednia proporcja melodii, energii, szybkości i techniki.

MAREK: Czasami ktoś przynosi gotowy motyw i zaczynamy go grać, po czym zaczyna się zabawa w improwizacje na jego podstawie i efekt końcowy często wychodzi inny niż było pierwotne założenie. I to jest w tym wszystkim najlepsze. Najważniejsze by proces twórczy dawał frajdę.

W końcu udało Wam się skompletować pełen skład muzyków. Podobno najwięcej kłopotów sprawiły poszukiwania perkusisty. Czy rzeczywiście aż tak trudno było znaleźć muzyka, który nie tylko spełni wasze oczekiwania co do technicznych umiejętności, ale także zaprezentuje podobny sposób rozumienia i postrzegania muzyki?

HUBERT: Powiem jedno, perkusiści to ludzie z innej planety!

Chce zapytać Was o muzyczne inspiracje i artystów z którymi “jesteście blisko”. Zapewne każdy z Was ma w domu swoją kolekcje płyt, które po pierwsze zdecydowały o tym, że zostaniecie muzykami, a po drugie ukształtowały Waszą muzyczną wrażliwość.

HUBERT: Głównie Chuck Schuldiner. Lecz do twórczości tej persony podchodziłem kilkakrotnie, bo minęło sporo miesięcy zanim całkiem oszalałem na punkcie kapeli Death, czy później Control Denied. Ale pierwszy stopień wtajemniczenia gitary elektrycznej zdobyłem przy utworach Metallicy. Obecnie zaś słucham praktycznie każdej muzy. Czasami moja otwartość muzyczna mnie przeraża, nawet dobrze zrealizowany pop mnie kręci, ba też ambitne, czyli całkiem przeciwległe bieguny do heavy metalu. Staram się wychwytywać to co najlepsze z każdej muzyki, czy to chodzi o melodie, dynamikę , kompozycję czy klimat. Co do klimatów metalowych jakie ostatnio słucham to przede wszystkim Arch Enemy, Kreator, Mekong Delta.

Jak w waszym przypadku wygląda sytuacja jeśli chodzi o szanse wydania nowego materiału “pod skrzydłami” profesjonalnej wytwórni płytowej. Nie chętnie o to pytam gdyż mam świadomość z jakimi problemami borykają się przedstawiciele mocniejszych odmian muzyki w naszym kraju?

MAREK, HUBERT: Poprosimy drugi zestaw pytań...

Czy doświadczenia które każdy z muzyków przyniósł ze sobą z poprzednich zespołów będą w przypadku grupy Formis przydatne, czy też planujecie rozpocząć zupełnie nowy muzyczny rozdział, odcinając się od tego co robiliście wcześniej?

MAREK: Granie z różnymi muzykami zawsze pozostawia ślad. Wzajemna praca podczas komponowania, ogrywania, nagrań czy w końcu live, powoduje bardzo silne emocje. Powoduje wzajemne przenikanie się. Przenikanie pomysłów, interpretacji, wrażliwości, itd., itd. Możliwość współpracy z różnymi ludźmi a szczególnie z tymi, którzy prezentują różne, bardzo często zupełnie odmienne obszary stylistyczne, daje nam możliwość wzbogacenia naszego warsztatu oraz szerszego spojrzenia na muzę. Uważam, że są to bardzo cenne doświadczenia i nie powinno się na siłę próbować ich wyeliminować.

Czy mieliście już okazję sprawdzić jak funkcjonuje grupa Formis w warunkach koncertowych. Granie tego rodzaju muzyki na żywo wymaga ogromnych nakładów energii, oraz wielkiej dyscypliny każdego z muzyków. Staracie aby każdy koncert był zagrany na maksimum Waszych możliwość?

MAREK: W tym składzie nie mieliśmy jeszcze okazji koncertować . Zaraz po sesji udało nam się jeszcze zagrać ze starą ekipą kilka wałków z tej płytki na żywo i była to fajna zabawa. Obecnie przygotowujemy się z nową sekcją do styczniowych sztuk, na których będziemy chcieli przedstawić cały materiał z "Perfeckt Excuse" i powiem Ci, że sam jestem ciekaw tego doświadczenia. Jest to dość wymagający kawałek muzyki, więc jak wspomniałeś dyscyplina będzie potrzebna. (śmiech przyp. red)

Skoro poruszyłem tematykę koncertów zapytam jeszcze jak wyglądają próby poprzedzające występy na żywo. Czy jesteście zwolennikami wielogodzinnych maratonów, których celem jest idealne zgranie zespołu i wyćwiczenie do perfekcji wszystkich synkop i zmian metrum, czy też pozostawiacie sobie zawsze ten margines swobody i każdy koncert niesie ze sobą niespodziewane sytuacje?

MAREK: Jeżeli chodzi o materiał już skończony, to staramy się trzymać formę poprzez indywidualne ćwiczenia, a przed koncertami, jeżeli jest taka potrzeba, ustalamy jedną lub dwie próby na przegranie całości, by na sztuce wszystko się zgadzało. Dłuższe próby rezerwujemy sobie, gdy trzeba przygotować coś nowego, dopracować szczegóły czy wymienić się pomysłami. Ćwiczymy teraz z nową sekcją, więc pracy jest trochę więcej, ale mam nadzieję, że niedługo sytuacja unormuje się i będziemy mogli wrócić do starych przyzwyczajeń. Jak do tej pory ten system się sprawdzał, choć wymaga on sporej świadomości muzycznej. Osobiście uważam, że trzeba starać się przestrzegać ustalonych założeń, bo dawanie sobie podczas koncertu zbyt dużej swobody, może doprowadzić do bałaganu, który jest potem trudny w odbiorze dla wszystkich (śmiech przyp. red).

Na koniec chce zapytać Was o to jakie miejsce w Waszym życiu zajmuje muzyka? Czy to właśnie z jej wykonywania, słuchania i obcowania z nią czerpiecie życiową energię, która pozwala każdego dnia wstać z łóżka?

MAREK: Muza jest ze mną od czasów szkoły podstawowej, czyli już sporo ponad 20 lat. Była i jest przy mnie zawsze, podczas dobrych i tych mniej dobrych chwil. Wydaje mi się, że trudno byłoby mi bez niej funkcjonować. Ale tak naprawdę, to nie wiem co by było, gdyby nagle mi ją zabrano. Na szczęście nigdy nie musiałem tego sprawdzać...

HUBERT: Tak jak wspomniałem wcześniej lubię muzykę do tego stopnia, że czasami z uwielbienia pomijam jej kategorie. A możliwość połączenia słuchania i wykonywania muzyki jest dla mnie prawdziwym skarbem i wyróżnieniem, że mogę to robić.

Dziękuje za rozmowę.

Rozmawiał Bartosz Domagała

author

Bartosz Domagała

 02.11.2010   fot. Jan Witold Pozowski

"I Gotta Feeling" BEP jest plagiatem?

Frontside premierowo w klubie Park

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć