Wszystko opiera się na wytrwałości i ogromnej chęci tworzenia

Ten tekst przeczytasz w ok. 10 minut
Wszystko opiera się na wytrwałości i ogromnej chęci tworzenia
 fot. venavalley.com

“Dolina natchnienia” podobno tak należy tłumaczyć tajemniczą nazwę zespołu. Skąd w Was taka tajemnica i co zadecydowało, że postanowiliście przed kilkoma laty powołać do życia tą formację?

JUSTYNA: Vena Valley przechodziła przez około 10 lat różne metamorfozy. Od sześciu lat ustabilizował się nasz skład i droga, którą chcemy razem podążać. Nazwa „Dolina natchnienia” została z sentymentu, ale nie ukrywam, że dobrze odzwierciedla klimat naszej muzyki.

REKLAMA
Tool News

Wzięliście udział w projekcie zatytułowanym “Polish Tribute To The Sisters Of Mercy”. Stanęliście przed wielkim wyzwaniem nagrywając swoją wersję utworu jednego z najważniejszych zespołów gotyckiego rocka. Jakie emocje towarzyszyły wam podczas pracy nad tak cennym materiałem jak nie wątpliwie jest muzyka Sisters Of Mercy?

JACEK: Emocje były wielkie... Tym bardziej, że czasu nie było wcale, ale na szczęście praca poszła bardzo szybko i w jakby „naturalny” sposób. Utwór zaaranżowaliśmy po swojemu na jednej próbie, a zaraz potem weszliśmy do studia no i powstała taka nasza, rockowa, a jednocześnie zakręcona wersja (śmiech przyp. red)

SEBA: Nasze prace nad utworem „Walk away” przebiegały burzliwie, co okazało się po jakimś czasie owocne. W trakcie rejestrowania materiału utwór nabrał barw mocnego rocka. Myślę, że emocje, które się pojawiły podczas tej sesji ujawniły dojrzałość zespołu nad interpretacją coverów, w tym przypadku The Sisters of Mercy miało taką przyjemność! Nasz aranż co najmniej w 90 % odbiega od oryginału, więc wykonywanie go na koncertach jest czystą przyjemnością dla samego zespołu jak i słuchaczy. Życzę wszystkim kapelom aby mogły zmierzyć się z taką spontaniczną muzyczną przygodą .

JUSTYNA: Emocje były ogromne co mam nadzieje słychać w naszej wersji utworu. Lubię tego typu kawałki gdzie możną pełną para wykrzyczeć emocje (śmiech przyp. red).

W Waszej muzyce, a także wizerunku scenicznym odnajduje wiele wspólnego z grupa Evanescence. Czy zespół ten stanowi dla Was w jakiś sposób źródło inspiracji?

JUSTYNA: Może to podobieństwo objawia się tym, że w naszej muzyce występuje klimatyczna liryka z rockowym mocnym brzmieniem. Na pewno gramy jednak bardziej delikatnie. Nigdy ten zespół nie był dla mnie szczególnym wzorcem.

JACEK: Osobiście nie słucham tego zespołu i nie stanowi on dla mnie wzorca. Być może odnajdywanie wspólnych cech jest dziełem przypadku. Tworzenie muzyki jest dla mnie przede wszystkim wielkim wylewem emocji, które gdzieś tam w nas siedzą i znajdują ujście właśnie we wspólnym graniu oraz komponowaniu.

W muzyce popularnej nieczęsto spotykamy tak spójny obraz artysty jaki Wy prezentujecie. Wasz sceniczny wizerunek współgra z muzyką, także teksty poruszają określoną przez Wasz styl tematykę. Świadczy to o waszym wielkim zaangażowaniu w to co robicie. Czy od zawsze chcieliście stworzyć zespół wielowymiarowy?

JACEK: I tu po raz kolejny należy podkreślić naturalność w tworzeniu. Muzyka, którą komponujemy jest doskonałym odbiciem wewnętrznej potrzeby kreowania muzycznej rzeczywistości co dalej przekłada się na wizerunek sceniczny, za który odpowiada Justyna – a jak pokazuje nasza dotychczasowa działalność – nie ma Ona z tym najmniejszych problemów. Wręcz odwrotnie – czasami mam wrażenie, że pomysły po prostu ją same „zalewają” (śmiech przyp. red).

JUSTYNA: Mam takie samo zdanie jak Jacek, że jest to nasza naturalna potrzeba. Miło słyszeć, że jest to zauważalne w naszym działaniu. Vena Valley jest miejscem gdzie nie tylko muzyka tworzy klimat. Często dopowiedziany tekst zostaje obrazem zarówno jako klip, prezentacja, zdjęcia lub oprawa płyt. Mam ogromną radość współtworzyć wizerunek zespołu. Wraz z zaprzyjaźnionym fotografem Łukaszem Muszalskim wykonujemy bardzo dużo materiału fotograficznego, który inspiruje nas do tworzenia kolejnych utworów. Jest to zabawa, w której potrafimy się dobrze odnaleźć i robimy to coraz bardziej świadomie. Chcemy opowiadać nie kończącą się opowieść, która wciąż będzie się konsekwentnie rozwijać jeszcze tego lata. Nad kolejnym obrazem Vena Valley będzie czuwać fotografik Żana Siaczyńska z którą mamy ogromny zaszczyt i przyjemność współpracować.

Fantastyczne wrażenie zrobiły na mnie Wasze wideoklipy. Mnóstwo w nich mrocznego klimatu i tajemnicy. Czy zawsze przy ich realizacji współpracujecie z zaufanymi ludźmi, którzy nie tylko znają się na swoim fachu ale także rozumieją Waszą muzykę i pięknie dopełniają ją obrazem?

JUSTYNA: Cieszę się, że tam myślisz. Każde wspomnienie z planu teledysków jest dla mnie celebracją. Spędziliśmy magiczne chwile wykonując zdjęcia w zabytkowym pałacu w Krowiarkach do clipu „Odchodzisz”. Był to listopad (2007r), a oprócz zespołu był tylko wyżej wspominany fotograf Łukasz Musialski. Spędziliśmy w tym wielkim, opuszczonym obiekcie prawie 24 godziny w mrozie (-15oC )mając tylko aparat i kilka żarówek (śmiech przyp. red). Całą kompilacje zdjęć zmontowaliśmy we dwoje w ruchomy obraz poklatkowy. Clip został doceniony na festiwalu Nokia Studio Garaż i dostał Grand Prix w postaci nagrody, którą było nakręcenie nowego teledysku z profesjonalna grupa #13. Praca z Darkiem Szermanowiczem na czele była bardzo motywująca. Darek otwarty był na wszystkie nasze pomysły i doskonale wiedział jaki efekt chcemy uzyskać. Bardzo pomocny był również Paweł Krawczyk, który obrazował nam poszczególne sceny. Teledysk oczywiście przewyższył nasze najśmielsze oczekiwania. Był to wielkie wyróżnienie pracować z tak świetnie zgraną i kreatywna ekipą. Mamy nadzieje, ze w krotce spotkamy się jeszcze raz na planie.

Sporo polskich zespołów grających mocną muzykę odnosi sukcesy na zagranicznych rynkach. Czy Wy także chcielibyście dołączyć do tej reprezentacji czy bardziej zależy Wam na fanach w Polsce?

JACEK: Zależy nam przede wszystkim na graniu koncertów i tworzeniu muzyki. Jeżeli okazałoby się, że również i za granicą będziemy mieli fanów to będą oni dla nas równie ważni jak ci w Polsce. Wydaje mi się, że nie można mówić tutaj o jakimś rozgraniczeniu. Jeżeli mowa o odnoszeniu sukcesu w ogóle to myślę, że dużym sukcesem jest to, iż już jakiś czas istniejemy i coraz większe zainteresowanie udaje nam się wzbudzić – chociażby ten wywiad jest tego dobrym przykładem (śmiech przyp. red).

JUSTYNA: Nie ma reguły na to. Jeśli jednak wytwórniana otworzy nam drzwi również na zagraniczny rynek to na pewno będzie to dla nas powód do radości i satysfakcji.

Na swojej stronie internetowej piszecie, że granie muzyki to przygoda, kawał dobrze spędzonego czasu i realizacja Waszych marzeń. Bardzo podoba mi się takie podejście. Myślę, że to antidotum na cały zwariowany muzyczny biznes goniący za pieniędzmi, a także gwarancja tego że jesteście szczerzy w tym co robicie.

JACEK: Co prawda gwarancji na naszą muzykę bym raczej nie dał... No może rękojmię, że Vena się nie zepsuje (śmiech przyp. red), ale do jednego stwierdzenia się przychylam rękami i nogami – muzyka jest najlepszym antidotum na wszystko!

JUSTYNA: Wszystko opiera się na wytrwałości i ogromnej chęci tworzenia. Dodatkowo jeśli możemy się spotkać w zaprzyjaźnionym gronie i zagrać razem koncerty to nie ma możliwości żebyśmy przestali to robić dalej (śmiech przyp. red).

Czy jesteście zdeklarowanymi fanami mocnej rockowej muzyki, takiej jaki sami wykonujecie czy też w Waszej płytotece można odnaleźć wykonawców z zupełnie innych nurtów, których także chętnie słuchacie i wysoko cenicie?

JACEK: No tu ciężko o jednoznaczną odpowiedź... Każdy z nas słucha czego innego i z innych rzeczy czerpie inspiracje. Osobiście jestem zdeklarowanym fanem muzyki. W jej skład wchodzi zarówno rock jak i acid jazz czy funk z lat 70' – 80'. Nie ma tutaj ograniczeń. Jeżeli coś jest dobre to nie można przejść obok tego obojętnie.

JUSTYNA: Uwielbiam mocne rockowe granie ale jestem otwarta na nowe nurty które oscylują blisko rocka. Na pewno jest to elektroniczne granie. Ale jednak moje upodobania są mocno zakorzenione w klimatach lat 60-70 i królujący niezmiennie na mojej playliście ukochany Pink Floyd.

Często dość krytycznie podchodzę to polskich wykonawców którzy wystrzegają się śpiewania po Polsku . Wy jak widzę bardzo chętnie korzystacie z ojczystego języka i w dodatku udowadniacie, że muzyka może doskonale zabrzmieć i nie potrzeba dodawać jej pseudo europejskiego charakteru.

JACEK:
Bo brzmienie to nie tylko język. Jest jeszcze zespół, instrumenty i Justyna (śmiech przyp. red).

JUSTYNA: To naturalne, ze teksty powstają w ojczystym języku. Wydaje mi sie to sztuczne gdy polski artysta śpiewa rodakom piosenki w obcym języku. Tworzy to jakąś nie zdrowa barierę. Nie wstydzę się swojego pochodzenia i nie chce na sile tworzyć w Vena Valley zachodniego charakteru. Zależy mi by przekaz słowny był jak najbardziej klarowny i zrozumiały dla słuchaczy ponieważ bardzo ich szanuje.

Zapewne obserwujecie to co aktualnie dzieje w muzyce rockowej w Polsce i za granicą. Czy przez ostatnie kilka lat zauważyliście jakieś nowe rodzące się nurty lub świeże rozwiązania, które mają szanse w przyszłości zmienić dobrze już nam znaną muzykę rockową?

JACEK: W muzyce rockowej zawsze będzie miejsce na tradycyjny rock jak i na eksperymenty z nim związane (lepsze lub gorsze). Wydaje mi się, że nurt taki jaki stworzyło np: AC/DC zawsze będzie miał swoich odbiorców i fanów. Tak samo będzie z ludźmi, którzy zachłysnęli się Led Zeppelin czy Black Sabbath. No i z pewnością będą się pojawiać jakieś perełki tworzące nowe zjawiska w muzyce rockowej.

JUSTYNA: Zaczyna się nowa świetna era rockowego grania w naszym kraju. Bardzo mnie cieszą sukcesy zespołu Coma, Carrion i innych kapel, które bardzo szanuje za konsekwencje mimo trudności jakie tworzą nam media z powodu cięższego grania.

Zespół Vena Valley istnieje już od blisko 7 lat, minął także rok o wydania waszego debiutanckiego albumu. Jakie są wasze plany na najbliższą przyszłość i o czym marzycie w perspektywie kilku, może kilkunastoletniej? Czego mógłbym Wam życzyć?

JACEK: Koncerty, koncerty, koncerty – tego możesz nam życzyć, jak najwięcej udanych koncertów. Poza tym może być jeszcze granie, granie i jeszcze raz granie – również wiele grania możesz nam życzyć (śmiech przyp. red).

JUSTYNA: Proszę, życz nam dużo Veny (śmiech przyp. red), której będzie nam potrzeba na najbliższe miesiące przy nagrywaniu drugiej pełnowymiarowej płyty. Marzę również by zawsze były przy nas osoby które pomagają, dopingują i wierzą w nas. Szczególnie nowe postacie: Żana Siaczyńska i Sabina Drozd, które pracują z nami od niedawna i dają nam dużo nowej energii i wiary w to co robimy.

Moim zdaniem udana kompozycja zabrzmi dobrze zagrana z jedną gitarą, całym rockowym składem lub zaaranżowana na przykład z sekcją smyczków. Czy Wy zdecydowalibyście się wykonać Wasze utwory w wersji unplugged?

JACEK: Oczywiście – graliśmy już koncerty w wersji unplugged. Szczerze mówiąc bardzo miło to wspominamy bo spotkało się to ze świetnym odbiorem ze strony osób zarówno już zaprzyjaźnionych z zespołem jak i tych, którzy przyszli wtedy pierwszy raz. Zrobiliśmy pierwszy taki koncert z okazji walentynek. Chcieliśmy, żeby atmosfera na nim była wyjątkowa zarówno z uwagi na datę jak i rodzaj tego koncertu... i była! Wiesz – delikatny mrok, masa świeczek, i utwory przearanżowane na potrzeby tego wydarzenia... Było naprawdę fajnie :)

JUSTYNA: Powtórzenie takiego koncertu jest moim skrytym marzeniem. Utwory Veny zagrane w delikatniejszym wydaniu otwierają inny rodzaj magii, który udzielił się nam szczególnie i dlatego zamierzamy umieścić na nowej płycie jeden utwór wykonany tradycyjnie i unplugged.

Na sam koniec, pytanie które mam nadzieję doskonale podsumuje naszą rozmowę. W kilku słowach: Czym jest dla Was muzyka?

JACEK: Wszystkim (śmiech przyp. red)

JUSTYNA: Światełkiem w tunelu dla biegnącego królika (śmiech przyp. red).

Rozmawiał
Bartosz Domagała

author

Bartosz Domagała

 06.08.2010   fot. venavalley.com

Za 24 godziny startuje muzyczno-taneczny Festiwal MTV Gdańsk Dźwiga Muzę 2010 – Dance Edition

Rekordowy pierwszy dzień festiwalu Audioriver!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć