Natanael to pięć różnych muzycznych historii i kontekstów...

Ten tekst przeczytasz w ok. 7 minut
Natanael to pięć różnych muzycznych historii i kontekstów...
 fot. luna.pl

Rozmowa z Konradem Włodarzem, liderem grupy Natanael

Natanael jest laureatem Grand Prix III edycji festiwalu Vena. Z pewnością wygrana w tym konkursie okazała się przełomowym momentem Waszej działalności. Jak z perspektywy dzisiejszego dnia patrzysz na to co już za Wami?
Niewątpliwie zdobycie Grand Prix Vena Music Festival w 2007 roku było momentem przełomowym w działalności zespołu Natanael. Wygrywając festiwal nabraliśmy pewności, że podążamy w dobrym kierunku. Dostaliśmy potężną dawkę energii.

Czy Twoim zdaniem imprezy takie jak wspomniana Vena to dobra droga dla zespołów za którymi nie stoi duża wytwórnia płytowa. Trzeba wyzbyć się wszelkich kompleksów i próbować swoich sił tak jak uczyniliście to Wy?
W naszym wypadku nie mówiłbym o kompleksach. Kiedy zgłaszałem zespół na Venę wiedziałem, że jesteśmy dopiero na początku nowej drogi. Nowe miejsce działania, nowy skład i w dużym stopniu nowa muzyka. Zależało mi na wysłaniu sygnału, że Natanael dalej funkcjonuje – zmieniła się tylko jego formuła. Byliśmy wówczas na etapie przygotowywania nowego repertuaru. A sam festiwal, to świetny pomysł propagowania dobrej muzyki. Niestety, nie idzie z tym w parze promocja samych zespołów, a szkoda…

REKLAMA
Judas Priest News

Natanael istnieje już od 1991 roku. Macie na koncie sporo nagrań i setki koncertów, jednak dopiero całkiem niedawno usłyszała o was publiczność w skali ogólnopolskiej i zainteresowały się wami media. To na pewno wynik Waszej ciężkiej wieloletniej pracy ale czy ważnej roli nie odegrała tu rodząca się w Polsce moda na muzykę reggae?
Natanael, to projekt, który istnieje już kilkanaście lat. Najważniejszy etap jego działalności rozpoczął się jednak dopiero w momencie kiedy został przeniesiony do Katowic. Zmieniła się nasza muzyka, a elementy reggae’owe zaczęły w niej tylko pobrzmiewać. Ciężko pracowaliśmy na ogólny kształt tego jak wygląda obecny Natanael. W tym kontekście nie sądzę by moda na muzykę reggae w Polsce nam pomagała. Bo my nie gramy reggae!

Wasz utwór „Ciebieczekanie” został wykorzystany w filmie Sławomira Pstronga „Plan”, co postawiło przed nim zupełnie inne niż dotychczas zadania. Wiem, że muzycy zespołu Natanael chętnie angażują się także w projekty filmowe, czy taka muzyczna droga również leży w kręgu waszych zainteresowań, czy to tylko jednorazowy epizod?
Natanael to grupa pięciu osób aktywnych muzycznie. Niektórzy z nas swą muzyczną pasję realizują także na płaszczyźnie filmowej. Oczywiście przede wszystkim myślę tu o Jarku Januszewiczu, który komponuje muzykę do wielu filmów (w tym do wspomnianego Planu Sławka Pstronga). Anna Ruttar też jest „uwikłana filmowo” – w ubiegłym roku nagrała kilka partii wokalnych do filmów i seriali telewizyjnych. Kontynuując ten wątek chciałbym zaznaczyć, że całkiem niedawno Agencja On-Production wyprodukowała nam piękny teledysk (a raczej etiudę filmową) do utworu Czereśnie – Cherry Jack. Wyreżyserował go Sławek Pstrong, zdjęciami zajął się Paweł Dyllus. My w ogóle jesteśmy ludźmi otwartymi na inne dziedziny sztuki. Dodatkowe płaszczyzny naszej aktywności twórczej, to teatr, sztuki plastyczne…

Przez zespół od początku istnienia przewinęło się sporo osób, czy aktualny skład, który nagrał płytę „Tak ma być” jest tym optymalnym w którym najlepiej pracuje się Wam w studio oraz podczas koncertów?
Obecny skład, to pięć różnych muzycznych historii i kontekstów. Na ich przecięciu powstaje brzmienie Natanaela. Płyta powstawała w świetnej atmosferze – dużo ze sobą rozmawialiśmy, wspólnie analizowaliśmy rejestrowane dźwięki, wyciągaliśmy wnioski. To chyba świadczy o porozumieniu między nami. Bez tego nie wyobrażam sobie twórczej współpracy w studio czy na scenie.

Skład Waszego zespołu to w dużej przewadze instrumenty strunowe, a muzyka reggae to także charakterystyczna sekcja dęta. Postanowiliście całkowicie z niej zrezygnować czy też wspomagacie się brzmieniem dęciaków podczas występów na żywo?
W trakcie nagrywania „Tak ma być!” postanowiliśmy, że płyta będzie odzwierciedlać tylko to co gramy jako kwintet. Dlatego nie było mowy o sekcji dętej. Natomiast myślimy o niej w kontekście kolejnej płyty. Właśnie ruszyły prace. Ostatnio udało nam się zagrać koncert z trębaczem, który swą grą pokazał, że warto myśleć w przyszłości o rozszerzeniu instrumentarium, oczywiście w mocno niestandardowym użyciu.

Jesteś założycielem zespołu i jego liderem. Twoje nazwisko kryje się za każdą niemal kompozycją oraz tekstem. Czy to znaczy że dominujesz w zespole?
Słowo dominacja źle mi się kojarzy. I czy koniecznie trzeba o nim, w kontekście zespołowej współpracy, mówić tylko dlatego, że moje nazwisko stoi za większością kompozycji i tekstów??? To chyba nienajlepsze pytanie... Wspominałem już wcześniej o płaszczyźnie porozumienia w zespole. Teksty i kompozycje to nie wszystko. Trzeba je jeszcze zagrać, zaśpiewać. I właśnie to jest etap kiedy każdy muzyków wykonuje nieocenioną pracę, pracę twórczą. Szkielet kompozycji pokrywa się strukturą dźwięków, kreowanych przez 5 różnych indywidualności. Dla mnie to zaszczyt pracować z takimi artystami jak Ania, Robert, Jarek i Jacek.

Moim zdaniem muzyka którą wykonujecie na płycie cechuje spora doza wstrzemięźliwości. To ten typ muzyki, który może zabłysnąć jasnym światłem przede wszystkim na koncertach. Czy rzeczywiście nagrywając piosenki w studio zostawiacie sobie ten zapas energii który ujawniacie dopiero podczas występów na żywo?
Sytuacja koncertowa i rzeczywistość studia nagraniowego to dwa różne konteksty. Studio stopniuje emocje. Można pewne rzeczy kalkulować. Na koncercie na kalkulacje nie ma miejsca. Musisz zebrać w sobie tyle energii by zarazić nią ludzi pod sceną.

Singiel “Czereśnie” promujący nowy album to kwintesencja Waszego stylu. Z pewnością muzyka reggae to esencja grupy Natanael, jednak ja odnajduję tu wiele innych interesujących muzycznych zakątków w które czasem zdarzy Wam się zajrzeć. Udowadniacie to choćby utworem „Dreaming”. Odnajduje w nim fascynację muzyką latynoską i echa twórczości takich zespołów jak np. Ojos de Brujo. Czy dobrze odszyfrowałem muzyczne inspiracje towarzyszące tej kompozycji?
Bardzo miło mi, że porównujesz naszą kompozycję z Ojos de Brujo. Bardzo szanuję ich muzykę – jest świeża, porywa. Jednak „Dreaming” to raczej fascynacja chill outem i rytmem dancehall. Sama końcówka tej kompozycji to naturalna konsekwencja naszej sympatii dla muzyki latino. Wszyscy ją lubimy – Jacek ją kocha.

Moim ulubionym utworem na płycie jest kawałek „Wojna na niby”. Tym razem dokonaliście wyjątkowego mariażu łącząc puls reggae z mocnymi rockowymi przejściami i gitarową solówką w tejże stylistyce. Wielkie brawa za udany eksperyment, opowiedzcie kto jest autorem takiego aranżu tej piosenki?
„Wojna na niby” na płycie „Tak ma być!” to zupełnie inna wersja kompozycji, która pojawiła się już w 2004 roku na płycie „To co lubię”. Jednak teraz zdecydowaliśmy, że będzie to taki muzyczny kolaż naszych fascynacji – połączenie starej i nowej poetyki Natanaela. Pojawia się zatem, tak charakterystyczne dla starego składu, rockowe pobrzmienie. Elementy nowe, to funkowy groove, prosty reggae’owy time, elementy jazzu, piękna wokaliza. To jest nowy Natanael!

Sezon koncertowy już trwa, z pewnością mieliście okazję skonfrontować już wielokrotnie nowe kompozycje z publicznością. Z jaką reakcją najczęściej się spotykacie?
Co bardzo mnie cieszy, „Tak ma być!” spotyka się z bardzo dobrym przyjęciem. Słuchaczom podoba się eksperyment brzmieniowy, łączenie gatunków, teksty. Każdy odnajduje inne ulubione przestrzenie. Widać to dobrze na koncertach. Ludzie śpiewają z nami. Po koncercie rozmawiają o muzyce, słowach. To cieszy i świadczy o tym, że Natanael do nich trafia. I to chyba najlepsze, co może zdarzyć się muzykowi – tak ma być!

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Bartosz Domagała

author

Sebastian Płatek

Redaktor naczelny
 redakcja@netfan.pl

 25.06.2010   fot. luna.pl

Magazyn "Czego" w SP Radio!

Pasimito wreszcie wydaje płytę!

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
Trwa ładowanie zdjęć