FOTORELACJA

Sabaton w Hali Orbita - fotorelacja

W sobotni wieczór we Wrocławiu zagrała szwedzka grupa Sabaton. Hala Orbita była ich ostatnim przystankiem w Polsce w ramach promocji płyty „Heores”.

24.01.2015 był dniem wyjątkowym i dla fanów metalu, jak i historii. Sabaton wystąpił przed wrocławską publicznością prezentując utwory z większości swoich płyt, ale co najważniejsze – nie zapomnieli o tych, które są najważniejsze dla Polaków. Nie zabrakło więc kawałków „Uprising” czy „40:1”.

Ale zacznijmy od początku. Czyli od grupy Frontside, która pojawiła się na scenie zgodnie z planem, o 18:15. Polski zespół został bardzo ciepło przyjęty przez publikę, choć nie była ona jeszcze spora. Zaraz po nich wystąpił Battle Beast. Finowie z charyzmatyczną wokalistką już potrafili rozgrzać widzów - Noora Louhimo latała po scenie jak szalona, a ludzie razem z nią. Ostatnim supportem był holenderski Delain, choć to już zupełnie inna muzyka. Pod koniec występu, w trakcie utworu „Army of dolls” tłum szalał. Zaprezentowali się z dobrej strony łącząc energię z delikatnością, a ludzie i przy tym bawili się doskonale.

Po trzech świetnych supportach nadszedł czas na gwiazdę wieczoru. Standardowo, ostatnie minuty czekania urozmaicili nam kawałkiem „The Final Countdown” (przy tym pewien Pan do mnie krzyknął, że uwielbia ten kawałek Sabaton).

Grupa zaprezentowała utwory z nowego krążka „Heroes” („Soldier of 3 Armies”, „Resist and Bite” czy „Night Witches” na bis), jak i również starsze numery. Nie mogli pominąć klasyków, o których już wcześniej wspominałam, bo to na nich halę ogarnął szał. Płyta skakała, trybuny skakały, ja skakałam, chociaż nie chciałam.

Członkowie grupy nie mogli sobie odpuścić żarcików i kabaretowania. Joakim Brodén chciał zagrać na gitarze, ale gitarzyści dali mu znać, że robi to koszmarnie, przez co struny jego gitary zostały w brutalny sposób przerwane. Przed utworem „Swedish Pagans” podarli setlistę, bo fani chcieli go usłyszeć, a nie był wpisany w repertuar. Sami pozwalali wybierać publiczności niektóre utwory (Wrocław mając do wyboru „A Lifetime of War” i „The Carolean's Prayer”, wybrał to pierwsze), albo ich formę – „Gott Mit Uns”, na życzenie fanów zaśpiewane było nie po angielsku, a po szwedzku.

Joakim potrafi złapać kontakt z publicznością, przez to nawet jego zbyt długie wywody nie denerwowały. Dużo żartował, dużo pił (publiczność sama mu kazała wypić piwo na raz), dużo przeklinał po polsku (twierdził, że znając słowa „kurwa”, „napierdalać”, „nakurwiać”, zna już nasz język na 100%).

Koncert był bardzo pozytywnie odebrany przez publiczność, a to oznacza, że chłopaki z Sabaton wykonali kawał dobrej roboty. Rozbawili, zachwycili i porwali do zabawy, a to chyba najważniejsze.

Tekst: Katarzyna Łabatczuk

Trwa ładowanie zdjęć