FOTORELACJA

Finał Gitary+: Tommy Emmanuel we Wrocławiu! - fotorelacja

Tommy Emmanuel, mistrz gitary z Australii wystąpił 7.06.2014 we Wrocławiu w finale festiwalu GITARA+. Artysta zachwycił publiczność zarówno grą, jak i poczuciem humoru i umiejętnością nawiązywania kontaktu z fanami.

Tommy Emmanuel to geniusz gitary, jeden z najlepszych muzyków grający techniką fingerstyle, a również wspaniały nauczyciel. Nikogo więc nie zdziwił fakt, że wystąpił podczas finału festiwalu, który ma za sobą 16 edycji i gościł takie gwiazdy jak Paco de Lucia, Jesse Cook, czy Chick Corea.

Jego pokaz poprzedził Adam Palma, polski gitarzysta sesyjny mieszkający i koncertujący w Wielkiej Brytanii. W czasie koncertu, który trwał prawie trzydzieści minut, artysta więcej czasu spędził na mówieniu do publiczności, niż graniu. Był sarkastyczny i przy tym bardzo zabawny. W czasie utworu Mercy, Mercy, Mercy co chwilę tłumaczył, jaki instrument właśnie udaje. Widowni bardzo podobało się takie swobodne podejście do grania, a jego performance nagradzany był brawami.

Po kilkunastominutowej przerwie na scenę wkroczył Tommy. Wszedł energicznym krokiem, krzyknął szybkie „Hello”, i od razu zaczął żwawą grę. Mimo tego, że wszyscy siedzieli – każdy się bawił. Jego pełne radości utwory porwały publiczność. Po chwili zagrał cover „Hurt”, a wtedy zauważyłam łzy spływające po policzku starszego mężczyzny siedzącego obok mnie. Emmanuel włożył dużo siebie w ten kawałek, wczuł się, a ludzie odpowiednio na to reagowali. Mistrz mieszał repertuar, spokojne i liryczne utwory były grane na zmianę z bardziej skocznymi – na przykład piosenkami The Beatles. W międzyczasie znalazł chwilkę, aby poduczyć publiczność. Znany ze swojego wieloletniego stażu jako nauczyciel fingerstyle, nie mógł się oprzeć paru minutom kształcenia innych. Obiecał, że kiedy tylko wróci do Wrocławia, sprawdzi, czego się nauczyliśmy.

Trzeba przyznać, że największe emocje wzbudziły poważne utwory, czyli „Secret Love” lub „ I Still Can’t Say Goodbye”. Przy tym drugim jasno powiedział, że jest to numer kierowany do wszystkich córek i synów. Przyznał również, że zawsze powoduje u niego dreszcze i zaszczytem będzie dla niego zagranie tego.

Ważnym elementem koncertu był duet z Krzysztofem Pełechem. Zagrali razem dwa kawałki w hiszpańskim stylu, jak sam powiedział Krzysztof: „improwizowane nieco”. Koniec końców, wyszło to bardzo dobrze, a publiczność była bardzo miło zaskoczona takim małym urozmaiceniem.

Tommy, oprócz swojej genialnej gry, charakteryzuje się, jak na Australijczyka przystało, niesamowitym uśmiechem, pogodą ducha i specyficznym podejściem do swojego zawodu. Było widać, że gra sprawia mu radość, że nauczanie sprawia mu radość, że to jest rzecz, którą chce robić do końca swoich dni. Publiczność również to widziała. A tak niesamowity muzyk i widzowie, którzy to widzą, to przepis na idealny koncert. Czyli na dokładnie taki, jaki odbył się we Wrocławskim Centrum Kongresowym.

Tekst: Katarzyna Łabatczuk

Trwa ładowanie zdjęć